Krzysztof Przybył: Dyskusja o składce zdrowotnej jako temat zastępczy

Nawet dziecko wie, że podstawową zasadą wszystkich sztuczek jest odwrócenie uwagi widza. Patrzysz na lewą dłoń magika, a on tymczasem prawą wyciąga monetę zza twojego ucha. Cóż, niby wiemy, że to wszystko, mówiąc kolokwialnie, ściema, a mimo to z przyjemnością dajemy się nabierać. Apelowałbym jednak, aby nawet najzagorzalsi miłośnicy prestidigitatorów nie dali się nabierać politykom. Oni swoje sztuczki opierają na podobnych zasadach. Dzisiaj odwróceniem naszej uwagi jest burzliwa dyskusja na temat składki zdrowotnej dla przedsiębiorców.
Polski Ład był jednym z gwoździ do trumny poprzedniej władzy i spowodował gwałtowny spadek poparcia przedsiębiorców dla rządzącej prawicy. Od razu dodam: mitem jest teoria, że biznes od zawsze kibicował stronie lewicowo-liberalnej. W ciągu półtora roku, między sierpniem 2011 a styczniem 2013 roku odsetek poparcia wśród przedsiębiorców dla rządzącej ówcześnie Platformy Obywatelskiej spadł z 49% do 15%, jak wynika z badania Domu Badawczego Maison. A za poprzedniej władzy okazało się, że wszystkie dobrodziejstwa tarcz antycovidowych poszły w zapomnienie, gdy nastał chaos Polskiego Ładu.
Jedną z konsekwencji tej nieudanej operacji było podniesienie tak zwanej składki zdrowotnej dla przedsiębiorców i związanie jej z wysokością przychodów. Podkreślam: tak zwanej, gdyż nazwa „składka” wprowadza w błąd. Jest to zwykły podatek, a w obecnej formie widać to jaskrawo. Jego wysokość jest bowiem uzależniona nie od pakietu świadczeń, ale od finansów przedsiębiorcy. Zresztą nieraz już zwracałem uwagę na ogromną kreatywność naszych decydentów w zakresie ukrywania podatków pod różnymi nazwami. Raz są to „opłaty”, innym razem „składki”, niekiedy z patetycznie brzmiącymi przymiotnikami typu „solidarnościowa”. Niemniej co do istoty są to pieniądze, które z naszych kieszeni zabiera fiskus, nie oferując w zamian adekwatnych świadczeń.

Od ogółu do szczegółu (nie odwrotnie)

Zmiana sposobu naliczania składki dla przedsiębiorców wywołała żywą dyskusję, która toczy się do dziś. Zwolennicy wskazują, że jest niesprawiedliwe, by zatrudnieni na etacie płacili więcej, niż prowadzący JDG. Przeciwnicy wskazują, że ciężar odprowadzania składek od pracowników i tak obciąża pracodawcę, a biznes wystarczająco obciążają inne daniny. Powiem szczerze: każda ze stron przytacza argumenty, które mają swoją wagę. Tylko – czy dyskusja o wysokości tej składki albo sposobie jej naliczania ma sens w oderwaniu od dyskusji o realiach funkcjonowania polskiej służby zdrowia i warunkach działania biznesu?

Otóż – nie ma. Nie ma najmniejszego sensu, nieważne, czy się jest zwolennikiem mocno lewicowego podejścia, czy skrajnie liberalnego. To tak, jak dyskutować o silniku auta – czy mało pali, czy jest ekologiczny, czy niezawodny – bez dyskusji o tym, do czego nam jest auto potrzebne, ile możemy na nie wydać i jaki typ chcemy wybrać. Silnik – zdecydowanie ważna sprawa, ale nie kluczowa.

Taką dyskusję o silniku fundują nam dzisiaj rządzący. Jedni grożą wyjściem z koalicji, jeśli składka nie zostanie obniżona, inni chcą opuścić koalicję, jeśli obniżka nastąpi. Natomiast w ogóle nie dyskutuje się o tym, w jakim systemie działania biznesu ma być osadzona owa niższa bądź wyższa składka, jaki system ochrony zdrowia ma ona wesprzeć. A to są najważniejsze sprawy.

Bądźmy aktywną publicznością

I oto, jak w klasycznej sztuczce prestidigitatorskiej, uwaga opinii publicznej skupia się nie na kluczowej kwestii, ale na czymś, co ma przyciągnąć jej emocje. Bo wszak ocena tego, czy przedsiębiorcy powinni płacić składkę w starym modelu, w obecnym czy też jeszcze w innym może być podjęta wyłącznie po analizie całokształtu warunków, w jakich polski biznes ma zdaniem rządu funkcjonować. Nie wiem, czy obniżka składki zaszkodzi systemowi publicznej opieki zdrowotnej, a jej utrzymanie pomoże – bo nie wiem, jaki jest pomysł na walkę z niewydolnością tego systemu.

Szanowni Państwo, kwintesencją sztuki magika i polityka jest stosowanie różnego rodzaju trików. Ale nie znaczy to, że mamy bez zastrzeżeń wierzyć w prawdziwość przedstawienia, które jest nam serwowane. Warto zatem publiczną debatę prowadzić w sposób klasyczny, od ogółu do szczegółu, a nie skupiać się na jednej, choćby i ważnej, ale wyrwanej z kontekstu kwestii. Bądźmy świadomą i aktywną publicznością, a nie jedynie biernymi widzami.