W poniedziałek 6 grudnia w krakowskiej siedzibie Polskiej Misji Medycznej odbyło się niezwykłe spotkanie. Sara i Asma Nazari, dwudziestoletnie Afganki, przyjechały do Polski jako prawdopodobnie pierwsi obywatele Afganistanu od czasu sierpniowej ewakuacji współpracowników polskiego rządu.
Na miejscu została ich rodzina i młodsze rodzeństwo, ale siostrom – Sarze i Asmie Nazari, dzięki zaangażowaniu Polskiej Misji Medycznej udało się przyjechać do Polski, gdzie mają nadzieję kontynuować naukę. W swoim kraju od 2019 roku uczestniczyły w warsztatach wspinaczki, które organizowała amerykańska organizacja Ascent. Jednym z trenerów był polski himalaista, Łukasz Kocewiak. Prawdopodobnie nikt nie przypuszczał, że to doświadczenie i poznani wówczas ludzie zmienią całe życie nastoletnich alpinistek.
Przyjazd do Polski był do ostatniej godziny niepewny. Mimo, że dziewczyny miały w rękach paszporty i zaproszenia od organizatorów Krakowskiego Festiwalu Górskiego, na którym miały wystąpić jako goście, niezbędne było przebicie się przez maszynę biurokracji, otrzymanie wiz i wreszcie lot do Warszawy. Do samolotu w Islamabadzie wsiadły w piątek o 5 rano. Następnego dnia były już w Polsce. Podczas pobytu w naszym kraju pomagać im będą m.in. przedstawiciele środowiska wspinaczkowego i członkowie afgańskiej diaspory.
Obie dziewczyny mają nadzieję, że będą mogły wrócić do Afganistanu jak tylko sytuacja się zmieni, a one będą mogły bezpiecznie uczyć się i pracować. Jednak wiedzą, że nie mogą na to liczyć tak długo, jak długo władzę sprawują talibowie. I choć mówią, że cywile nie są brutalnie traktowani, kobiety nie mają praktycznie żadnych praw. Dla dwudziestoletnich studentek z dużego miasta, które nie były świadkami lat 90., to zderzenie z zupełnie nieznanym światem.
– Nasza rodzina dalej mieszka w Kabulu. Bracia mogą chodzić do szkoły. Siostry już nie, ich placówki są zamknięte. Wcześniej mogłyśmy się rozwijać, nasze życie było spokojne, kraj się szedł do przodu. Nie było problemu z uprawianiem sportu. Podczas wspinaczki w Afganistanie czułam się wolna – mówi Sara, która studiowała literaturę angielską na Uniwersytecie Hadia w Kabulu i pracowała jako nauczycielka. Nie można tak po prostu opuścić Afganistanu, po drodze jest wiele wyzwań. Nam udało się wyjechać do Pakistanu. Na razie chciałabym zostać w Polsce, kontynuować naukę, ale myślę o powrocie do ojczyzny i pomocy mieszkańcom, kiedy już będzie to bezpieczne.
Jak podkreśliła Małgorzata Olasińska-Chart z Polskiej Misji Medycznej, nawet po ucieczce do Pakistanu możliwości są ograniczone i nie ma zapewnionej kompleksowej pomocy dla uchodźców. Natomiast dalsza podróż w kierunku Indii grozi niebezpieczeństwem, jakim są obecni na tamtym terenie handlarze ludźmi.
– Po przejęciu władzy przez talibów młode kobiety nie mogą chodzić do szkoły, dorosłe chodzić do pracy i zarabiać. Praktycznie nic dla nas nie zostało. Nie możemy wychodzić bez męskiego opiekuna. A w naszej rodzinie poza mamą są jeszcze moje 3 siostry – mówi dziewiętnastoletnia Asma, wcześniej studentka filologii rosyjskiej w Kabulu.
– Pomoc Afganistanowi może być wielopoziomowa. Tutaj, jak my w Polsce, pomagając jednostkom, żeby po zmianie sytuacji w ojczyźnie mogły wrócić i miały punkt zaczepienia, jakim jest wykształcenie i zawód. Ale po drugie na miejscu, gdzie trzeba zadbać chociażby o dostęp do opieki medycznej, co najczęściej robią organizacje pozarządowe – dodaje Łukasz Kocewiak, himalaista, który dołączył do akcji SOS Afganistan, dzięki której Polska Misja Medyczna zebrała środki na zapewnienie pomocy medycznej dla uchodźców mieszkających w pakistańskim Ćaman.
Wesprzyj pomoc Polskiej Misji Medycznej w Afganistanie:
- ustaw płatność cykliczną w Twoim banku na działania PMM lub na https://pmm.org.pl/chce-pomoc
- przekaż darowiznę na numer konta Polskiej Misji Medycznej: 62 1240 2294 1111 0000 3718 5444 z dopiskiem Afganistan