Greenwashing to inaczej ekościema. Mamy z nią do czynienia wtedy, gdy firma tylko stwarza wrażenie ekologicznej i zrównoważonej. Po co? Aby się wybielić w oczach klientów, lub zwiększyć popyt na swoje rzekomo ekologiczne produkty lub usługi.
Według badań agencji marketingu środowiskowego TerraChoice przynajmniej jedną cechę greenwashingu można wyróżnić w 98% zbadanych przez nią produktów. Problem dostrzega również Komisja Europejska. Wiceszef KE Valdis Dombrovskis apeluje o stworzenie narzędzia pozwalającego na walkę z tym zjawiskiem.
Greenwashing na widelcu!
W poniedziałek dziennik „Financial Times” opublikował wywiad z Valdisem Dombrovskisem, odpowiadającym w KE za sprawy związane z euro i stabilnością finansową. W wywiadzie tym Wiceszef KE wezwał UE, by do końca roku osiągnięto porozumienie w sprawie systemu klasyfikacyjnego. Dzięki niemu możliwe będzie odróżnienie firm rzeczywiście dbających o środowisko od tych, które stosują ekościemę.
– Decydować w sprawie „zielonych” czy zrównoważonych inwestycji można dopiero wtedy, gdy wie się, co jest „zielone”. W ten sposób unika się greenwashingu, zapewnia się przejrzystość inwestorom (…) – podkreślił unijny komisarz.