Wszyscy żyją najnowszym chińskim wynalazkiem ukrytym pod nazwą COVID-19, z którego „atrakcji” skorzystało już kilkaset tysięcy pacjentów. W tym samym czasie niepostrzeżenie na popularności zyskuje inna nowinka z Państwa Środka o wdzięcznej nazwie TikTok, który „zainfekował” już półtora miliarda ludzi na całym świecie – uważa Juliusz Bolek – Przewodniczący Rady Dyrektorów Instytutu Biznesu.
TikTok to aplikacja mobilna umożliwiająca tworzenie i udostępnianie bardzo krótkich materiałów wideo. Zdecydowana większość treści jest co najmniej durna i polega na robieniu, jak to się mówi „beki”. Co do zasady portal społeczności owy lansuje głupotę, a w zasadzie organizuje światową rywalizację w wulgarności i prymitywizmie. Najwięcej użytkowników jest w wieku 13-25 lat. Przerażające jest to, że to właśnie TikTok obecnie wyznacza trendy lansu i kształtuje gusta młodych ludzi.
Filozofia TikTok polega „tl;dr” – „too long; didn’t read” co po polsku oznacza “za długie, nie przeczytałem”. Filmiki, które można zamieszczać na portalu trwają przeważnie od 15 sekund do minuty. Większościowym właścicielem jest ByteDance, chińskie przedsiębiorstwo praktycznie nie znane poza granicami Państwa Środka, ale wyceniane na 75 miliardów dolarów, co sprawia, ze jest warte tyle co inne światowe organizacje internetowe takie jak Google, Apple czy Facebook.
Ciekawostką jest, że TikTok w samych Chinach znany jest jako Douyin. Jednak to tylko pozór, bo zupełnie inne zasady obowiązują użytkowników w Państwie Środka, a inne w innych krajach. W debacie publicznej prowadzonej w niektórych krajach (m. in. Chinach i Indiach) wyrażane są opinie, wedle których aplikacja przyczynia się do upowszechniania treści bezprawnych, jak np. pornografia. Dostęp do TikTok został zablokowany w Indonezji (w lipcu 2018), Bangladeszu (w listopadzie 2018) oraz Indiach (w kwietniu 2019). Amerykańscy i Australijscy żołnierze mają zakaz używania aplikacji na swoich telefonach służbowych.
Z jednej strony TikTOk jest krytykowany za nieprzestrzeganie praw autorskich. Jednak z drugiej strony portal ma podpisane umowy z wielkimi wytwórniami fonograficznymi i dzięki temu może wykorzystywać fragmenty piosenek, które w ten sposób bardzo zyskują na popularności. To ostatecznie przekłada się na zyski koncernów muzycznych. Wiemy już kto zyskuje na TikToku, a kto traci? Młodzi ludzie, których system wartości się degeneruje.
Juliusz Bolek – Przewodniczący Rady Dyrektorów Instytutu Biznesu
Źródło: „Zyski i straty”