W jakiej sprawie? W sprawie spowolnienia gospodarczego, które zdaniem prezesa Jarosława Kaczyńskiego spowodowane jest postawą przedsiębiorców, którzy powstrzymują się przed korzystnym inwestowaniem uważając, że lepiej zaczekać aż wrócą dawne czasy. Co prawda nie wiem, których dawnych czasów mam wyczekiwać (Wilczek, Balcerowicz, Miller…), ale na razie poczekam z inwestycją, której koledzy mi już gratulowali i/lub zazdrościli zysków z niej płynących – możemy przeczytać w najnowszym wpisie na blogu Jerzego Wysockiego.
Inwestycją miał być niewielki apartament w kamienicy na prestiżowej ulicy w Warszawie. Kamienicy odrestaurowanej i pamiętającej dzieje, gdy Polacy o własnym państwie mogli tylko pomarzyć. Niewiele ich w stolicy, wartość będzie rosła – pomyślał autor, drobny przedsiębiorca. Do tego opcja, że apartament mogę od razu wynająć firmie zajmującej się najmem krótkoterminowym. Firma całość bierze na siebie a mnie odpala miesięcznie procent trzy razy większy niż dostałbym w banku nawet na atrakcyjnej, ale bezpiecznej lokacie. Fajny, stabilny biznes, gdzie wszyscy zarabiają.
Gdyby do transakcji doszło, zarobiłby też skarb państwa. Podatek od czynności cywilnoprawnych – 2 procent wartości transakcyjnej, podatek dochodowy i VAT pośrednika i kancelarii notarialnej, podatek z tytułu umowy najmu – 8.5 procent miesięcznie. Łącznie jakieś kilkadziesiąt tysięcy dla państwa za pierwszy rok. Wiem, dla budżetu to drobiazg.
Wróćmy do sprawy. Co powstrzymało autora, drobnego przedsiębiorcę przed intratną inwestycją? Fakty i klimat. Zacznijmy od faktów. Rząd zapowiedział powstanie komisji weryfikacyjnej, która zbadać ma reprywatyzację w Warszawie. Uprawnienia komisji mają być podobne do uprawnień sądów, do tego jeszcze jakieś rady społeczne. Sądy ludowe z czasów stalinowskich, neobolszewizm, Bierut się kłania – ostrzegała opozycja. Ale po to jest opozycją – można się było pocieszać, licząc na to, że chodzi tylko o wyjaśnienie warszawskich domniemanych patologii. Ale gdy to samo mówi, choć używając poprawnego politycznie języka, obecny wicepremier Jarosław Gowin, to już przedsiębiorca może a/ iść do psychiatry, b/ popaść w inwestycyjną apatię. Jak mam zbadać 118 letnią historię kamienicy? Skąd mam wiedzieć, co orzeknie jakiś trybunał ludowy?
Faktów ciąg dalszy, czyli przygody drobnego przedsiębiorcy, chcącego zarabiać na nieruchomościach – na wzór Donalda Trumpa, idola niektórych. Nie wiem, jak tam za oceanem, ale tu, za przestępstwo uznawana jest tak zwana przemoc pośrednia, czyli utrudnianie korzystania komuś z bezprawnie zajmowanego mieszkalnia. Za „prześladowanie” dzikiego lokatora, który miesiącami nie płaci czynszu i okupuje twoje mieszkanie, grozi… do 3 lat więzienia. Przy czym „prześladowanie” to na przykład odcięcie prądu czy wody we własnym mieszkaniu. Słabo motywujące do inwestowania na rynku nieruchomości. Tym bardziej, że w ten rynek zamierza ingerować państwo programem mieszkanie plus.
A teraz klimat. Cieszą zapowiedzi wicepremiera Morawieckiego, że to co prawem niezakazane jest dozwolone, choć to znamy od czasów ustawy Mieczysława Wilczka, ministra przemysłu w komunistycznym rządzie premiera Rakowskiego. Cieszy deklarowana zasada pewności prawa czy zasada domniemania uczciwości. Ale deklarowaniem oczywistych oczywistości nie tworzy się klimatu dla biznesu. Bo biznes widzi, jak rośnie dług publiczny, jak wstrzymywane są inwestycje infrastrukturalne, postrzega Polskę jako samobójczego pioniera ws obniżenia wieku emerytalnego. Nie wie jaki kształt mieć będzie podatek jednolity i co to dla niego oznacza. Widzi, jak podważana jest reprywatyzacja a nawet prywatyzacja: PKP Energetyka, Ciech a nawet kolejka linowa na Kasprowy Wierch itp.
Co ma zrobić przedsiębiorca mały lub duży, gdy dostaje od władzy sprzeczne komunikaty powodujące rozdwojenie jaźni i impotencję inwestycyjną ?. Chyba kupić pół litra wódki zasilając budżet VAT-em i potężną akcyzą. Nabywając flaszkę unikniesz oskarżeń Prezesa o pasywność w obrocie gospodarczym.
Źródło: http://wei.org.pl/blogi-wpis/run,jestem-dowodem-w-sprawie,page,1,article,2360.html