Jak pokazują działania w Ukrainie, kolej nadal pełni ważne funkcje w zakresie tak przemieszczenia, jak i zaopatrywania wojsk. W czasie działań wojennych należy się liczyć z tym, że niezbędne będzie utrzymanie krytycznej infrastruktury dla zapewnienia istotnych przewozów związanych ze wsparciem prowadzonych działań bojowych.
Wydawałoby się, że w dobie coraz bardziej rozwijającego się transportu drogowego kolej odchodzi do przeszłości. U progu XXI wieku polskie koleje znajdowały się w fatalnej kondycji. Likwidowano rzekomo nierentowne linie kolejowe, co odcinało magistrale od dopływu pasażerów do stacji przesiadkowych, zamieniając także je w coraz mniej rentowne. W rezultacie państwo polskie pozbywało się krytycznej infrastruktury, która przy właściwym wykorzystaniu staje się cennym elementem systemu transportowego państwa już w czasie pokoju, nie wspominając już o działaniach wojennych.
Kolej od zawsze była motorem rozwoju. Pozwalała na dojazd do pracy, dzięki czemu powstałe w różnych miastach i miasteczkach przedsiębiorstwa mogły liczyć na zatrudnienie mieszkańców z szeroko pojętej okolicy. Transport towarów koleją przez przemysłowe bocznice pozwalał na uniknięcie przeładunków na rampach towarowych, co zmniejszało koszty. Do dziś wiele większych zakładów korzysta z kolejowych bocznic, choć niegdyś bocznice zakładowe były czymś bardzo powszechnym.
Jeszcze w czasie II wojny światowej pojawił się podział na transport taktyczny i strategiczny. W skali taktycznej wojska przemieszczały się własnym sumptem, przeważnie na pojazdach kołowych. Szczególnie czołgi miały ograniczoną zdolność do przemieszczania się na duże odległości, bowiem zużywały mnóstwo paliwa, a ponadto czołg po przejechaniu mniej więcej 2000-3000 km powinien trafić do remontu. Dziś niewiele się zmieniło, dlatego unika się przejazdów pojazdów pancernych na gąsienicach, po pierwsze zużywają one cenne resursy, a ponadto potwornie niszczą drogi, które później nie nadają się do wykorzystania. Dlatego dziś pojazdy pancerne wozi się na niskopodwoziowych przyczepach.
Do dziś jednak, kiedy trzeba jednostki wojskowe przetransportować na nieco większą odległość i to nawet już od 100 km, wówczas bardziej opłaca się transport kolejowy. Dzięki temu nie powodujemy korków na drogach, nie zużywa się pojazdów pancernych i oszczędza się niezwykle na wojnie cenne paliwo.
Kolejna sprawa to dowóz zaopatrzenia. Współczesne wojska zużywają nieprawdopodobnie wielkie ilości zaopatrzenia. Czołg, by przejechać 100 km, spala od 600 do 800 litrów paliwa, spala je też na postoju w tempie 20-30 litrów na godzinę, by mogły działać jego podstawowe systemy. Niewiele mniej zużywają działa samobieżne czy inne pojazdy pancerne. Dodatkowo w czasie walki wystrzeliwuje się olbrzymie ilości amunicji. Najcięższa jest oczywiście amunicja artyleryjska i czołgowa, ale dziś każdy żołnierz ma karabinek strzelający seriami, co powoduje wystrzeliwanie olbrzymiej ilości pocisków karabinowych. W rezultacie wojska potrzebują znacznej liczby amunicji, która musi być regularnie dowożona. Zasada jest taka, że dowozi się ją koleją z zakładów produkcyjnych i składów strategicznych do składów polowych, skąd jednostki odbierają zapasy logistyczne już własnym transportem kołowym, transportując materiały na stosunkowo niewielką już odległość. Brak możliwości dowozu koleją zapasów logistycznych i konieczność długiego ich transportowania drogami kończy się paraliżem logistycznym, o czym przekonano się boleśnie w Ukrainie.
By jednak było to możliwe, należy zachować zdolność do szybkiego odtwarzania infrastruktury kolejowej, tak samych linii kolejowych jak i mostów. W tym celu w czasach PRL utrzymywaliśmy aż dziewięć pułków kolejowych, które specjalizowały się w odbudowie, remontach bądź wręcz w budowaniu linii kolejowych. Typowe pułki kolejowe były cztery: 2. Pułk Kolejowy z Inowrocławia, 10. i 11. Pułk Kolejowy z Przemyśla, 12. Pułk Kolejowy z Tarnowskich Gór. Ponadto były pułki specjalizujące się w budowie mostów kolejowych i w remontach linii kolejowych, jak 5. Pułk Kolejowo-Mostowy z Modlina, jeszcze inne miały budować i remontować mosty, jak 3. Warszawski Pułk Mostowy z Płocka.
Niestety, do dziś przetrwał jedynie 2. Inowrocławski Pułk Inżynieryjny im. gen. Jakuba Jasińskiego, który m.in. specjalizuje się w remontach linii kolejowych i budowie mostów. Dlatego dziś nie ma możliwości utrzymania całej infrastruktury kolejowej bez udziału firm prywatnych. Pełnią one tę samą funkcje, jaką pełnili żołnierze Zgrupowania Wojsk Kolejowych i Drogowych mających swoje dowództwo w Modlinie.
Należy zatem pomyśleć, czy podobne firmy nie powinny być uwzględnione w planach obronnych państwa, być może powinny brać udział w ćwiczeniach wojskowych. Oczywiście, płynie dla nas jeszcze jeden wniosek – należy za wszelką cenę dbać o infrastrukturę kolejową, bowiem staje się ona coraz bardziej użyteczna zarówno w czasie pokoju, jeśli jest właściwie wykorzystana, ale w czasie wojny może mieć krytyczne znaczenie dla wysiłku obronnego państwa. Bez właściwego zaopatrywania wojsk nie ma mowy o stawianiu skutecznego oporu.
Michał Fiszer