Projekt „Stąd Jestem” ma zachęcić Polaków, szczególnie młodych, do poszukiwania źródeł swojej tożsamości, czyli sięgnięcia do swojej genealogii i pochodzenia – mówi dr Piotr Balcerowski, wiceprezes Instytutu Staszica.
Na czym polega projekt „Stąd Jestem” i co jest jego celem?
Podstawowym celem projektu jest zachęcenie Polaków, przede wszystkich młodych, do poszukiwania źródeł swojej tożsamości, czyli sięgnięcia do swojej genealogii i pochodzenia. Badanie korzeni rodzinnych jest dzisiaj dużo bardziej rozpowszechnione w wielu krajach zachodnich, a szczególnie w USA, niż w Polsce. Trudno nie odnieść wrażenia, że przez tożsamościowe problemy części polskich elit umacniano wręcz obraz szukania korzeni jako zachowania niemodnego, archaicznego czy szkodliwego, a przeszłość rodzinną jako nieistotną.
W projekcie można wziąć udział, nadsyłając esej (do 6 tys. znaków) poświęcony inspirującej, ciekawej, postaci będącej krewnym autora (może być to pokrewieństwo biologiczne lub formalne) lub przesłaniu filmu (do 5 minut) poświęconego tej tematyce. W konkursie, który trwa do 1 października, przewidzianych jest wiele wartościowych nagród, m.in. Macbook czy Ipad. Wszystkie szczegóły można zaleźć na specjalnej stronie www.stadjestem.pl
Czy problem wykorzenienia, szczególnie wśród najmłodszych pokoleń Polaków, jest dostrzegalny?
Nasz projekt częściowo ma służyć zbadaniu tego zjawiska i dostarczeniu twardych danych, niemniej obecnie, intuicyjnie, dostrzegamy taki problem. Jest on niestety naturalny w sytuacji, w której mainstreamowa kultura i media nie zachęcają do takich poszukiwań, podobnie jak niestety większość rodziców młodych Polaków. Ale też nie należy tracić nadziei ani popadać w przesadę. Między innymi dzięki pięknym polskim tradycjom, jak chociażby licznemu odwiedzaniu grobów w dzień Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny, cały czas istnieją nici łączące nas z przodkami. W naszej akcji chodzi nam również o to, aby życiorysy przodków, których zdjęcia i zapisy na nagrobkach widujemy, zostały nieco szerzej opisane i pokazane urbi et orbi.
W Stanach Zjednoczonych poszukiwanie korzeni – niezależnie od etnicznego pochodzenia rodziny – jest bardzo rozpowszechnione. W Polsce panuje przekonanie, że genealogia to zabawa dla ziemiaństwa i arystokracji. Czy można to zmienić?
Wierzę w to, tym bardziej, że moim zdaniem jest jeszcze wiele inspirujących a nieodkrytych życiorysów przodków wielu z nas, zwłaszcza z okresu II Rzeczpospolitej. To okres szczególnego, tak potrzebnego aktywizmu przedstawicieli wielu warstw społecznych, i to na kilku poziomach: politycznym, wojskowym, społecznym czy ekonomicznym. Wielu bohaterów chociażby włościańskiej spółdzielczości czy polskich organizacji handlowych w moim przekonaniu pozostaje anonimowych. A szkoda, bowiem ich aktywizm i determinacja w trudnej sytuacji wewnętrznej i zewnętrznej, w jakiej się znajdowali, mogą być bardzo inspirujące dla współczesnych.
Jakie znaczenie ma kultywowanie pamięci o własnych korzeniach w niezwykle mobilnym społeczeństwie, zmieniającym swoją strukturę?
Zakorzenienie, bycie częścią szerszej opowieści, jest moim zdaniem jednym z warunków faktycznego, a nie pozornego sukcesu. On, siłą rzeczy, związany jest z zaspokojeniem szeregu różnych potrzeb, nie tylko finansowych. Gdyby te kwestie nie były ważne dla sukcesu, narodowi przedstawiciele największych success stories, Amerykanie, Niemcy, Żydzi i inni, nie dbaliby tak pieczołowicie o pamięć o swoich przodkach (choć w przypadku naszych sąsiadów z oczywistych względów selektywną).
Dla lepszego zrozumienia tego fenomenu bardzo polecam każdemu wysłuchanie audycji z Lejbą Folgemanem na kanale youtube Janke&Kozak, w której mówił min.: „Jestem Żydem przede wszystkim. To jest to czym ja jestem w świecie… Bycie Żydem to jest wszystko, to jest światopogląd, to jest jakby wspólnota pamięci, wspólnota przeznaczenia, wspólnota celu (…). Przynależność narodowa jest bardzo ważna (…). Uważam że społeczeństwa nie są w stanie funkcjonować dobrze bez kolektywnego etosu, jeżeli nie jest on internalizowany przez odpowiednią ilość ludzi, a ten kolektywny etos to jest ta kultura, ta świadomość [narodowa – PB]. Bez tego nie da się dobrze zorganizować społeczeństwa, bo inaczej trzeba rządzić autorytarnie (…). Kapitał ma narodowość, bo ten kapitał do kogoś przynależy. A ten do kogo przynależy myśli w taki czy inny sposób, ma takie zachowania czy lojalności”.
Tak jak wspomniałem, pamięć o korzeniach rodzinnych jest jednym z elementów budowania wspomnianego „kolektywnego etosu”, co ułatwia odniesienie sukcesu również współcześnie. Pewne zmagania, jak mówił jeden z polskich Ojców Niepodległości, bowiem nigdy nie ustają.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Marcin Rosołowski
Dr Piotr Balcerowski
Wiceprezes Instytutu Staszica, zawodowo związany z branżą komunikacyjną. W przeszłości realizował szereg projektów zarówno w sektorze publicznym jak i prywatnym. Absolwent Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego oraz Kolegium Gospodarki Światowej SGH. Stypendysta na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu im. Radbouda w Holandii. Absolwent Executive MBA University of Quebec at Montreal. Wykładowca, społecznik m.in. wolontariusz Fundacji im. Cichociemnych Spadochroniarzy AK, z którą jest rodzinnie związany.
Źródło: Instytut Staszica