Niedawne słowa głównego ekonomisty Orlenu Adama Czyżewskiego wywołały burzę w mediach opozycyjnych. Niesłusznie. Mogłoby się wydawać, że interes spółki przeważa nad interesem narodowym, jednak w przypadku PKN Orlen jest to dokładnie to samo. Ostatnie lata pokazały, że można łączyć rozwój koncernu mulitenergetycznego z zadaniem ochrony społeczeństwa i gospodarki.
Zapewniając dostęp do najniższych cen paliw w Europie, Orlen chroni portfele Polek i Polaków, dbając o stabilność dostaw i poszerzając potencjał produkcyjny gwarantuje, że nawet w czasach największych kryzysów: pandemii COVID-19, zerwaniu łańcuchów dostaw, spekulacji na rynkach surowców czy wojny nigdy nie zabrakło paliwa na stacjach. PKN Orlen to dziś marka budująca wizerunek polskiej gospodarki na świecie, wprowadzająca najnowsze technologie i realnie dokonująca transformacji energetycznej kraju.
Faktem jest, że produkcja z polskich rafinerii pokrywa obecnie ok. 70 proc. zapotrzebowania na diesla w Polsce. Tym samym ok. 30 proc. tego paliwa trzeba nadal importować. Jednak nasz krajowy stabilizator zaopatrzenia w paliwa PKN Orlen od początku wojny w Ukrainie nie importuje oleju napędowego z Rosji, bilansując polski rynek zakupami z alternatywnych kierunków. Sytuacja geopolityczna przyspieszyła proces odchodzenia większości państw świata od dostaw rosyjskiej ropy. Bez względu jednak na kierunek dostaw, kluczowe dla wszystkich firm rafineryjnych w Europie jest zapewnienie dostaw stabilnego jakościowo surowca.
Jednak wiele głosów nadal podważa zasadność i korzyści transakcji zakupu udziałów w rafinerii przez Saudi Aramco. Pamiętajmy, że PKN Orlen w aktywach Rafinerii Gdańskiej ma nadal 70 proc. Większościowy udziałowiec ma decydujący wpływ na podejmowanie decyzji korporacyjnych w spółce, to jego przedstawiciele stanowią większość członków zarządu oraz rady nadzorczej spółki. Umowa wspólników została opracowana w oparciu o najlepsze standardy rynkowe. Ma ona charakter biznesowy, a to znaczy, że przynosi korzyści obu stronom. Biznes nie buduję się na jednostronnych korzyściach. Tak, zyskało Saudi Aramco i zyskał PKN Orlen.
Przypominam, że ta umowa to nie tylko realizacja wymogów Komisji Europejskiej, jako implementacja środków zaradczych, ale przede wszystkim jeden z elementów budowy bazy solidnych dostawców na rynek krajowy. Gdyby nie powstanie koncernu multienergetycznego, nie byłoby umowy na stabilne dostawy ropy zabezpieczające rynek polski oraz region, a to 20 mln ton surowca rocznie, czyli 45 proc. łącznego zapotrzebowania wszystkich rafinerii Grupy. Nie byłoby również kontraktu z Equinor na dostawy gazu z Norwegii przez rurociąg Baltic Pipe, czy też umowy z Sempra Infrastructure na LNG z USA.
A jeszcze przed 2015 rokiem Polska była uzależniona od prawie wyłącznych dostawach surowców z Rosji. Dywersyfikacja kosztuje, zarówno w wymiarze finansowym, jak i szerszym ekonomicznym, a przede wszystkim politycznym. Naruszyło się szereg interesów i tym samym wzbudza agresję dotychczasowych beneficjentów zawartego wieloletniego układu zależności surowcowej Polskiej gospodarki od Rosyjskiej. Sama teza o wyprzedaży niezwykle cennych aktywów musi być weryfikowana w kontekście sytuacji branży rafineryjnej na świecie w 2020 roku.
Przy całym szacunku do dotychczasowych sukcesów rafinerii Lotos, jej przyszłość jednak nie była zależna tylko od naszych wyobrażeń, lecz przede wszystkim od czynników rynkowych i trendów, które jej nie sprzyjały. Warunki roku 2020, a obecna sytuacja to stany nieporównywalne. Od 2008 roku w wyniku działań optymalizacyjnych w Europie zamkniętych zostało ponad 30 rafinerii, w tym 5 od początku pandemii. Muszę podkreślić, że to moment negocjacji warunkował wycenę, a pamiętajmy, że to był rok 2020 – przed wojną, przed destabilizacją gospodarczą, przez szalejącą inflacją, przed większym zapotrzebowaniem na surowce energetyczne. Sytuacja biznesowa zmienia się z dnia na dzień, a takich wycen nie dokonuje się na kilka lat do przodu.
Ta transakcja była i jest oparta na silnych przesłankach ekonomicznych. W cenie jest nie tylko transfer środków, ale przede wszystkim technologii, rozwoju rynku, czy też zmiana pozycji konkurencyjnej koncernu. Największa fuzja na rynku dała efekty wręcz zaskakujące. To duża polska rodzina: PKN Orlen z Grupą Lotos, a także PGNiG. Poza stabilnością sytuacji finansowej, koncern multienergetyczny otrzymał najwyższe w historii oceny ratingowe. Agencja Moody’s Investors Service podwyższyła ocenę do poziomu A3, a Agencja Fitch Ratings podniosła aż o dwa poziomy długoterminowy rating koncernu do „BBB+”. O takie rankingi warto było walczyć.
Ja jestem dumny tankując na stacji z logiem orła, nie tylko w kraju. Jestem dumny gdy jestem za granicą i widzę polskie stacje. Jestem dumny, gdy widzę tego orła na koszulkach naszych sportowców. Jestem dumny gdy wiem, że nareszcie mamy silny koncern, z którym inne koncerny międzynarodowe muszą się liczyć.
Ktoś powie, że to tylko duma. Ale jest to ten rodzaj dumy, który dodatkowo daje ogromne wpływy podatkowe, znakomitą dywidendę, a w ramach pozyskanych środków budżetowych możliwość zaspokojenia ogromnej części potrzeb społecznych. Dzisiaj, PKN Orlen jest wśród 150 największych firm na świecie, a będzie tylko lepiej.
dr Artur Bartoszewicz
Szkoła Główna Handlowa w Warszawie