„Zielona zmiana” w polskiej energetyce nie odbędzie się bez zwiększonych inwestycji w wydobycie gazu. Powód jest prosty: na atom, mały i duży, przyjdzie nam jeszcze poczekać, a z samej energii słonecznej i wiatrowej nie zbilansujemy miksu energetycznego. W ciągu ostatnich pięciu lat Grupa Orlen zwiększyła prawie jedenastokrotnie wydobycie gazu ze źródeł krajowych i zagranicznych. Norwegia jest tu „perłą w koronie”. Polska aktywność na Norweskim Szelfie Kontynentalnym stale się rozwija. Pozyskiwane są nowe koncesje, a spółki z Grupy dokonują udanych akwizycji.
PGNiG Upstream Norway zawarł właśnie umowę kupna stu procent udziałów w należącej do katarskiego konsorcjum KUFPEC spółce KUFPEC Norway. Efektem tej transakcji będzie zwiększenie udziałów w eksploatowanych już złożach Gina Krog, Sleipner Vest, Sleipner Ost, Gungne i Utgard. Finalizacja transakcji planowana jest do końca roku i wymaga jeszcze stosownej akceptacji ze strony administracji norweskiej. Co istotne, środki na zakup norweskiej spółki pochodzą z zysków wypracowanych przez PGNiG Upstream Norway. Wydobycie gazu przez Grupę Orlen w Norwegii dzięki temu wzrośnie o 1 mld metrów sześc. rocznie. Dla porównania, w całym 2022 r. orlenowskie wydobycie w tym kraju wyniosło 3,5 mld metrów sześc. A całkowite zużycie gazu ziemnego w Polsce, według danych Ministerstwa Klimatu i Środowiska, wyniosło ok. 17 mld metrów sześc.
Orlen w swojej strategii założył, że do 2030 roku będzie rocznie wydobywać 12 mld metrów sześc. tego surowca, z czego połowa ma pochodzić ze źródeł norweskich. Aby tak się stało, niezbędne jest pozyskiwanie nowych koncesji, eksploatacja nowych złóż. Akwizycja katarskiego podmiotu jest w tym kierunku ważnym krokiem. Przejmowane są bowiem udziały w pięciu złożach. Wydobywany z nich gaz będzie przesyłany do Polski gazociągiem Baltic Pipe, otwartym w październiku ubiegłego roku. Orlen ma w Baltic Pipe zarezerwowaną do końca września 2037 r. przepustowość pozwalającą na przesłanie ok. 8 mld metrów sześc. gazu rocznie. W roku obecnym planowane wykorzystanie rezerwacji może osiągnąć 80 procent.
Po finalizacji transakcji Orlen będzie miał udziały w 94 koncesjach, podczas gdy w roku 2015 było ich zaledwie piętnaście. Taka skala działania to podwójna gwarancja: po pierwsze tego, że gazu nam nie zabraknie – w oczekiwaniu na atom, który ma stać się głównym elementem bilansującym polski system energetyczny. Im więcej gazu z Polski, Norwegii, innych zagranicznych koncesji, a także LNG z Kataru i USA, tym większa niezależność od rosyjskich surowców. Nie musimy po nie sięgać i obyśmy nigdy nie musieli!
Damian Kuraś, Dyrektor Instytutu ESG