Działacze Greenpeace i Ostatniego Pokolenia znowu zaatakowali [+Komentarz]

Fot. Greenpeace/X

Działacze organizacji Greenpeace okupowali sprzęt wydobywczy kopalni „Turów” a Ostatniego Pokolenia oblali czerwoną farbą pomnik smoleński na Placu Piłsudskiego w Warszawie.

Greenpeace na wysokości 13 pięter

Działacze Greenpeace weszli na teren należącej do PGE GiEK odkrywkowej Kopalni Węgla Brunatnego Turów w Bogatyni w poniedziałek rano. 17 osób wspięło się na wielkogabarytową koparkę o wysokości 13-piętrowego bloku mieszkalnego. Na konstrukcji wywiesili transparenty z podobizną premiera Donalda Tuska i hasłami „Węgiel jest skończony. Premierze, zadbaj o ludzi” oraz „Sprawiedliwa transformacja teraz!”. Protest zakończyli po dwóch dniach.

Sytuację skomentował na portalu X m.in. Jakub Wiech, gorący zwolennik zielonej transformacji, redaktor naczelny portalu energetyka24.pl: „To mówicie, że w sytuacji wojny za wschodnią granicą i ogromnego ryzyka rosyjskiego sabotażu można sobie ot, tak wejść ze sprzętem na teren zakładu wydobywczego przy ważnej elektrowni i wspiąć na koparkę? Nieźle”.

Ostatnie Pokolenie na wysokości pomnika smoleńskiego

Z kolei działacze organizacji Ostatnie Pokolenie oblali farbą Pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 roku. Monument znajduje się na Placu Piłsudskiego w Warszawie. Zniszczenie pomnika ma być wyrazem protestu przeciwko barakowi działań mających zapobiec zmianom klimatu.

Postulaty zostały wyartykułowane jak na poniższym filmiku Ostatniego Pokolenia

„To jest głupie i złe. Brak szacunku dla ofiar i pamięci rodzin. Po prostu zrażacie do siebie wszystkich” – napisała na portalu X Barbara Nowacka, Minister Edukacji, której Matka, Izabela Jaruga-Nowacka, zginęła w katastrofie smoleńskiej.

[KOMENTARZ]

W tego typu aktywności obu organizacji zadziwia kilka spraw. Po pierwsze, zadziwia milczenie pozostałych środowisk ekologicznych. Nie tylko wobec obu polskich organizacji, bo podobnie działających jest w Europie więcej. Co oznacza, że aktywiści aktywizujący swą aktywnością wymiar sprawiedliwości i policję, obarczają w oczach opinii publicznej wszystkie środowiska. Od tej pory nie musimy dzielić ekologów na pseudo-ekologów i ekologów właściwych. Wszyscy działacze są w jednym worku, co kompromituje ideę ekologii.

Po drugie, jak widać, państwo zbyt słabo reaguje na niszczenie cudzego mienia, skoro kary nie odstraszają od niszczenia w biały dzień. Ale najlepszym komentarzem jest tu opinia minister Barbary Nowackiej, która wskazuje na brak szacunku dla ofiar katastrofy i przeciwskuteczność takich akcji.

Po trzecie – i może najważniejsze. Fakt, że byle kto może, ot tak sobie, wejść na teren kopalni tuż przy strategicznej elektrowni aby okupować koparkę, rodzi pytanie o bezpieczeństwo takich obiektów. Bo co, jeśli zamiast ekologa wejdzie agent rosyjskiego wywiadu z jednym czy z dwoma odpalanymi zdalnie ładunkami wybuchowymi?

Można podejrzewać, że kiedy to się stanie – i może raczej nie czy, ale kiedy – to wtedy dopiero polski resort spraw wewnętrznych i administracji zajmie się szerszym zabezpieczaniem takich obiektów.

Pomińmy już kwestię, kto i jaką będzie ponosił odpowiedzialność jak ekolog spadnie z koparki albo pomnika i – odpukać – skręci sobie kark czy złamie lewą rękę. Widoczne działacze obu organizacji mają to wkalkulowane w koszty ryzyka.