Wyborczy wyścig czas zacząć – za pistolet startowy w wyścigu do samorządów i Europarlamentu chwycili związkowcy. OPZZ ogłosiło właśnie, że nadszedł moment, aby skończyć z łagodną polityką fiskalną i dochody powyżej 360 tys. zł rocznie należy objąć 50-procentowym podatkiem – możemy przeczytać w najnowszym wpisie na blogu Krzysztofa Przybyła – prezesa Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego „Teraz Polska”.
Pomysł nie jest nowy, a i jego uzasadnienie pobrzmiewa całkiem znajomo, zwłaszcza dla pasjonatów historii najnowszej i dla osób pamiętających dobrze czasy, jak się to mówi, słusznie minione. Przewodniczący OPZZ, konstatuje bowiem, że „jeśli odejmiemy dni wolne, to nawet zaradny biznesmen otrzymuje dzienne wynagrodzenie powyżej miesięcznej płacy, na którą ludzie muszą tyrać przez miesiąc”. Być biznesmenem jest źle, ale być zaradnym – to już skandal. Zastanawiam się, czy jeden pomysł lewicowych związkowców zapoczątkuje licytację na kolejne idee mające zrobić porządek z burżujami.
Tak się bowiem składa, że w wielu newralgicznych kwestiach nie mamy do czynienia z walką na osi lewica-prawica, rząd-opozycja, ale ze swoistą licytacją na radykalizm. Rząd chce przytrzeć uszu funduszom emerytalnym? Najlepiej w ogóle je rozgonić na cztery wiatry i upaństwowić. Rząd chce wprowadzić limity kosztów dla firm pożyczkowych? Zbyt zachowawcza propozycja, najlepiej zakazać działalności takim podmiotom i wysłać ludzi do lombardów. Spodziewam się zatem (obym się mylił!), że pomysł przewodniczącego OPZZ nie tylko zostanie z entuzjazmem podchwycony przez etatystyczną prawicę i populistyczną lewicę, ale twórczo rozwinięty.
Więcej: krzysztofprzybyl.natemat.pl