Fundacja Rozwoju Systemu Edukacji (FSRE) już od trzech dekad wspiera działania na rzecz rozwoju edukacji i koordynuje międzynarodowe programy edukacyjne. O tym, jak bardzo zmieniły się polskie szkoły i uczelnie, opowiedziała nam Pani Beata Skibińska, dyrektor Biura Szkolnictwa Wyższego FRSE, a zarazem jedna z jej najbardziej doświadczonych pracownic.
Jak się rozpoczęła Pani przygoda z Fundacją Rozwoju Systemu Edukacji?
Tak naprawdę, nie musiałam decydować się na pracę w Fundacji. Fundacja przejęła zakres działań Biura Programów Międzynarodowych, jakie od 1990 r. istniało w Ministerstwie Edukacji Narodowej i które realizowało zadania stawiane przed jednostkami obsługującymi program TEMPUS (program bezzwrotnej pomocy dla szkolnictwa wyższego finansowany z funduszy PHARE). Dołączyłam do zespołu pracującego w Biurze Programów Międzynarodowych 1 kwietnia 1991 roku, a w chwili powstania Fundacji stałam się niejako „automatycznie” jej pracownikiem.
A na jakim stanowisku rozpoczęła Pani pracę w Fundacji? I jak wyglądała ta, nie ukrywajmy, dość długa ścieżka kariery, a także – czym zajmuje się Pani obecnie?
W 1991 roku rozpoczęłam pracę w Biurze ds. Programów Międzynarodowych jako starszy radca. Na samym początku zajmowałam się obsługą studentów i pracowników wyjeżdżających na indywidualne stypendia, potem powierzono mi pracę przy obsłudze wielostronnych projektów międzynarodowych, co wymagało m.in. współpracy z ekspertami zewnętrznymi oceniającymi wnioski, opracowywania wyników postępowań związanych z dofinasowaniem projektów czy informowania środowiska akademickiego o możliwościach oferowanych przez program. W moim pierwszym zakresie obowiązków znalazły się także takie zadania, jak: prowadzenie baz danych oraz zbieranie i opracowywanie informacji na temat polskiego systemu szkolnictwa.
W roku 1998 rozpoczęłam moją, trwającą do dzisiaj przygodę z Erasmusem, który od roku 2014 nazywany jest Erasmusem+, ponieważ objął wszystkie sektory edukacji i wszystkie jej formy – formalną i poza formalną. Innymi słowy „wchłonął” inne programy edukacyjne finansowane z budżetu Unii Europejskiej, które przedtem były samodzielnymi inicjatywami.
Oczywiście FRSE jako instytucja ma jeszcze szerszy zasięg oddziaływania, bo jest „operatorem”, czyli instytucją zarządzającą wielu innych programów edukacyjnych oraz prowadzi działalność badawczą oraz wydawniczą i tym samym wspiera rozwój edukacji w naszym kraju.
Czyli podsumowując, zajmuje się Pani głównie szkolnictwem wyższym?
Tak, ja się zawsze zajmowałam szkolnictwem wyższym. I tu chciałabym dodać, że wspomniane programy międzynarodowe zaczęły się tworzyć właśnie w sektorze edukacji wyższej. Dopiero później zauważono potrzebę rozszerzenia tej inicjatywy na każdy z sektorów i w odniesieniu do każdej formy edukacji. Obecnie program Erasmus+ obejmuje wszystko to co w edukacji się dzieje i jest związane z umiędzynarodowieniem kształcenia.
30 lat to naprawdę sporo czasu, czy nie myślała Pani o zmianie pracy, a może branży?
Ja jestem, mówiąc kolokwialnie, typem pracusia. Żeby myśleć o zmianie to trzeba mieć czas na jej dokonanie. Z drugiej strony, bardzo przywiązuję się do miejsca, w którym jestem, do ludzi, do tego co jest mi znane i co lubię. A praca przy programach międzynarodowych sprawiała i do tej pory sprawia mi ogromną satysfakcję. Cieszę się, że mogę pomagać tym, którzy we współpracy międzynarodowej widzą możliwości poprawy jakości kształcenia i jakości funkcjonowania szkół wyższych.
Jak z Pani perspektywy Fundacja zmieniała się na przestrzeni tych lat?
Zmiany były ogromne. W chwili powstania zespół FRSE tworzyło zaledwie kilkanaście osób, obecnie jesteśmy dużą instytucją. Zajmujemy się nie tylko obsługą programów międzynarodowych, ale prowadzimy też działalność naukowo-badawczą. Jesteśmy liczącą się instytucją na arenie międzynarodowej – jesteśmy jedną z tych narodowych agencji, które zarządzają wszystkimi sektorami programu Erasmus+ i mają w tym spore doświadczenie. To sprawia, że inne narodowe agencje chętnie z nami współpracują i konsultują różne aspekty swojej działalności.
A jakie są najciekawsze lub może największe projekty, które realizuje Fundacja?
To jest pytanie, na które w zasadzie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. W ramach każdego sektora i każdego programu realizowane są dziesiątki lub nawet setki projektów. To czym się zajmujemy w ramach sektora szkolnictwa wyższego, niezależnie czy mówimy o roku 1993 czy 2023, polega na tym samym. Działamy po to, żeby pomóc uczelniom umiędzynarodawiać swoją działalność. Od zarania dziejów zajmujemy się tzw. mobilnością międzynarodową oraz realizacją edukacyjnych projektów międzynarodowych. Staramy się, aby jak najwięcej uczelni mogło realizować wymianę studentów i pracowników, aby jak najwięcej osób zdobywało doświadczenie na uczelniach zagranicznych czy w zagranicznych firmach. To samo dotyczy studentów, którzy w ramach programu Erasmus+ przyjeżdżają do Polski, wybierając nasz kraj jako miejsce studiowania czy odbycia stażu powiązanego z kierunkiem studiów, a także pracowników chcących prowadzić zajęcia dydaktyczne na naszych uczelniach lub uczestniczyć w szkoleniach.
To może w takim razie opowie Pani o programie, który przez te wszystkie lata był lub jest dla Pani kluczowy?
Każdy program jest potrzebny i niesie ze sobą wiele korzyści dla krajów, które w nim uczestniczą. Kluczowy zawsze będzie program Erasmus, ale osobiście jestem zachwycona ideą jaką wypromował i wprowadził do europejskiego szkolnictwa wyższego program Erasmus Mundus. Program ten funkcjonuje od 2003 roku, czyli od 20 lat. W tej chwili został włączony jako jeden z elementów programu Erasmus+ i promuje ideę tzw. wspólnych studiów. To bardzo ciekawa propozycja dla obywateli całego świata. Przygotowanie tej wyjątkowej oferty dydaktycznej wymaga współpracy minimum trzech uczelni z trzech różnych krajów – najpierw w celu przygotowania, a potem w celu realizowania programu studiów, który jedna uczelnia samodzielnie nie byłaby w stanie zrealizować. Bardzo bym sobie życzyła, żeby jak najwięcej polskich uczelni uczestniczyło w takich projektach.
Czy Polska jest atrakcyjnym miejscem do studiowania dla obcokrajowców?
Studenci zza granicy bardzo chętnie do nas przyjeżdżają. Jakość kształcenia jest na wysokim poziomie, a Polska jest krajem coraz bardziej otwartym. Kolejnym atutem są, wydaje mi się, jeszcze w miarę atrakcyjne koszty życia.
Z kolei my jako Polacy, jakie kraje wybieramy najczęściej?
Ostatnio jest to południe Europy. Na początku działalności programu to były Niemcy, Wielka Brytania, która w tej chwili nie jest już pełnoprawnym uczestnikiem programu czy Francja. Trzeba pamiętać, że możliwości wyjazdowe są uzależnione od tego jaka jest oferta wyjazdowa w uczelni macierzystej studenta lub pracownika oraz od liczby uczelni w danym kraju docelowym.
W jaki sposób działalność Fundacji zmieniła polski system edukacji oraz polskie uczelnie? Czy te szanse, które otrzymano zostały wykorzystane?
Szanse zostały i nadal są wykorzystywane. W Polsce mamy bardzo wiele uczelni wyższych, bo ponad 300. Nie wszystkie uczestniczą w programie Erasmus, a moim zdaniem stwarza on naprawdę duże możliwości dla uczelni, aby aktywnie uczestniczyć na arenie międzynarodowej. Istotnym jest to, że sam akces do programu Erasmus+ i uzyskanie tzw. Karty Erasmusa dla Szkolnictwa Wyższego nie jest skomplikowaną procedurą, ale wymaga przestrzegania przez uczelnię określonego sposobu postępowania opisanego w treści Karty Erasmusa dla szkolnictwa wyższego.
No właśnie, jakie kroki musi podjąć uczelnia i jakie warunki spełnić, żeby brać udział w programie Erasmus?
Uczelnia musi działać zgodnie z przepisami krajowego prawa o szkolnictwie wyższym. Musi być wpisana do rejestru szkół wyższych prowadzonego przez właściwy resort. Taka placówka powinna dobrze kształcić, być otwarta na potrzeby studentów i pracowników zagranicznych oraz przestrzegać wymaganych w programie standardów jakości. Moim zdaniem, jeśli uczelnia ma w swojej misji zadeklarowaną gotowość do współpracy międzynarodowej, posiada odpowiednie procedury wewnętrzne, to nie powinna mieć problemów w dołączeniu do uczelni posiadających Kartę Erasmusa. Program Erasmus+ jest dostępny dla wszystkich, wymaga określonych standardów postępowania i zaangażowania, ale nieroztropnością byłoby nie korzystać z jego możliwości.
I jeszcze jedno pytanie, z których państw przyjeżdża do nas najwięcej studentów?
Ostatnimi laty nasz kraj cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem młodzieży z Turcji. Jak rozpoczynaliśmy, przyjeżdżało do nas najwięcej studentów z Niemiec, Francji, Włoch, Wielkiej Brytanii. Ale, jak już wspominałam, jest to powiązane z wielkością danego kraju, jego populacją, liczbą szkół wyższych aktywnie uczestniczących w programie Erasmus+.