10 dni pracy, 20 tys. tysięcy wolontariuszek i wolontariuszy, 145 ton zebranych śmieci – zakończyła się Akcja Czysta Odra. To największa w Polsce inicjatywa poświęcona sprzątaniu Odry i jej dorzecza. Akcja zorganizowana została przez ekologa i podróżnika Dominika Dobrowolskiego przy wsparciu banku Credit Agricole i spółki leasingowej EFL.
To była już druga edycja akcji. W ciągu 10 dni, od 28 kwietnia do 7 maja, usunięto z Odry i jej dopływów ponad 145 ton odpadów. Większość to jednorazowe opakowania: plastikowe i szklane butelki i aluminiowe puszki, opakowania po alkoholach („małpki”, jednorazowe butelki po piwie). Na brzegach rzek i w jej nurcie wyławiano także: opony, odpady samochodowe, śmieci poremontowe (meble) i budowlane (mnóstwo styropianu), kable, zużyty sprzęt elektryczny i elektroniczny (monitory, lodówki), ubrania. Były też nietypowe odpady: hulajnogi elektryczne, rowery, a nawet worek z grosikami.
W akcję zaangażowało się ponad 20 tys. wolontariuszek i wolontariuszy z Polski, Czech i Niemiec. Do lokalnych akcji sprzątania i edukacji włączyły się setki organizacji społecznych, gmin, szkół, strażaków, wodniaków, strażników rybackich, wędkarzy oraz lokalne firmy – zgodnie z tegorocznym hasłem #OdraNasŁączy! Oprócz Odry sprzątane były także jej dopływy, np.: Warta, Bóbr, Nysa Kłodzka, Nysa Łużycka, Pełcznica, Płonia, Bystrzyca, Oława, Widawa, a także Zalew Szczeciński.
Tegoroczna akcja miała na celu przypomnienie konsumentom, że wszyscy przyczyniamy się do zaśmiecania środowiska i aby rozwiązać ten problem, powinniśmy zmienić swoje nawyki.
– Jako konsumenci tylko w Polsce przynosimy ze sklepów ponad pięć milionów ton opakowań rocznie. Według danych Eurostatu w Polsce do recyklingu trafia zaledwie około 30 proc. odpadów. Reszta ląduje na składowiskach, w spalarniach, albo po prostu w lasach, rzekach, w Bałtyku. Wszyscy się przyczyniamy do tego zaśmiecania, więc i od nas zależy, czy tych śmieci będzie więcej czy mniej – przypomina ekolog Dominik Dobrowolski, inicjator i organizator Akcji Czysta Odra.
Przemysław Przybylski, rzecznik banku Credit Agricole podkreśla, że tworzywa sztuczne w czasie użytkowania i po wyrzuceniu nie rozkładają się, ale ulegają defragmentacji i w krótkim czasie zamieniają się w niewidoczny gołym okiem mikroplastik. – Mało kto wie, ale najwięcej takich sztucznych drobin odrywa się od naszych ubrań podczas prania i z brudną wodą, rurami kanalizacyjnymi trafia do rzek, a z nimi do mórz. Drugim największym źródłem mikroplastiku jest ścieranie opon samochodów podczas jazdy po ulicach miast. Dopiero na dalszych miejscach są odpady komunalne i zniszczone rybackie sieci – mówi Przybylski.
Naukowcy szacują, że każdy człowiek w ciągu roku nieświadomie “zjada” aż ćwierć kilo mikroplastiku. Nic dziwnego, że znajduje się go we krwi, w mózgu, a nawet w płodach. Oczywiście wpływa to na nasze zdrowie. Na przykład picie wody z plastikowych butelek może powodować zaburzenia hormonalne i prowadzić do niepłodności lub spadku odporności organizmu.
Jak walczyć z mikroplastikiem? Najlepszym sposobem na ograniczenie szkodliwości #mikroplastiku jest globalne zmniejszenie zużycia tworzyw sztucznych. Dlatego tak ważne jest, aby każda i każdy z nas stosował na co dzień zasady #mniejplastiku: używaj rzeczy wielokrotnego użytku, nie jednorazowych; naprawiaj zepsute, zamiast kupować nowe rzeczy; ograniczaj zakupy do tego, czego naprawdę potrzebujesz; rezygnuj z opakowań, których nie potrzebujesz; segreguj śmieci. Więcej informacji i porad jak walczyć z nadmiarem plastiku w środowisku można znaleźć na stronie www.mniejplastiku.pl