63 proc. największych w Polsce firm przygotowuje już raport na temat czynników ESG, czyli związanych m.in. z oddziaływaniem na środowisko i społeczeństwo – pokazuje styczniowe badanie KPMG. Przedsiębiorstwa powoli przygotowują się do nowych obowiązków raportowania zgodnie przyjętą pod koniec 2022 roku unijną dyrektywą CSRD. – O ile wcześniejsza dyrektywa wprowadzała obowiązek raportowania kwestii niefinansowych dla 300 przedsiębiorstw w Polsce, tak teraz zostanie nim objęte już ok. 3 tys. przedsiębiorstw – zauważa dr Ewa Jastrzębska z warszawskiej SGH. Jak wskazuje, spowolnienie gospodarcze nie powinno dla firm wymówką, by z takiej działalności CSR-owej rezygnowały. Paradoksalnie może ona im pomóc im przetrwać ciężki czas.
– Kryzys może być wymówką, żeby zrezygnować z CSR, jeżeli takiej wymówki szukamy. Natomiast społeczna odpowiedzialność każdej organizacji wiąże się z tym, że zastanawia się ona, jaki ma wpływ na otoczenie. A kryzys tego wpływu nie zmienia, w kryzysie ta odpowiedzialność jest nawet większa, bo jesteśmy odpowiedzialni za pracowników, którzy pomagają ten biznes prowadzić i jesteśmy odpowiedzialni wobec klientów, którzy w kryzysie mają nieco inne problemy – mówi agencji Newseria Biznes dr Ewa Jastrzębska, adiunktka i rzeczniczka etyki w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. – Kryzys klimatyczny, który dzisiaj mamy, w dużej mierze jest zawiniony przez nas, w tym przez biznes, więc właściwie nasza odpowiedzialność narasta mimo kolejnych kryzysów.
Kryzys wywołany najpierw pandemią COVID-19, a potem wojną w Ukrainie sprawił, że działania z zakresu społecznej odpowiedzialności biznesu zyskały na znaczeniu. Jak pokazała ostatnia edycja edycji badania „CSR w praktyce – Barometr Francusko-Polskiej Izby Gospodarczej”, część firm wręcz zintensyfikowała w tym czasie swoją działalność CSR-ową. Aż 81 proc. badanych przedsiębiorstw zadeklarowało zaangażowanie w działania skierowane do swoich pracowników, 72 proc. – bezpośrednio do klientów, a niewiele mniejszy odsetek (71 proc.) wskazał na działania w obszarze ochrony środowiska lub skierowane do lokalnych społeczności.
W związku z wybuchem wojny za wschodnią granicą w ubiegłym roku zdecydowana większość firm działających na polskim rynku (84 proc.) prowadziła też działania na rzecz uchodźców z Ukrainy. Najczęściej obejmowały one przekazywanie pieniędzy i innych środków materialnych, choć niektóre firmy zaoferowały uchodźcom schronienie w należących bądź wynajmowanych przez siebie budynkach. Ponad połowa badanych przedsiębiorstw (57 proc.) udzieliła też pomocy swoim pracownikom pochodzącym z Ukrainy. Co istotne, z badania CCIFP wynika, że wiele z tych działań (55 proc.) jest nadal kontynuowanych, a zaangażowanie związane z wojną w Ukrainie nie przeszkodziło firmom w realizacji zaplanowanej strategii w obszarze CSR. Ponad połowa z nich (51 proc.) wciąż prowadziła wszystkie zaplanowane projekty, a co trzecia wprowadziła nawet dodatkowe aktywności.
Jak wskazuje ekspertka, to właśnie w czasach kryzysów działania CSR-owe firm mają największą wartość. Paradoksalnie, mogą też pomóc firmie przetrwać ciężki czas.
– Społeczna odpowiedzialność wiąże się z tym, że nasi pracownicy i interesariusze budują z nami długotrwałe relacje, Tak więc jeśli będziemy mieć w kryzysie lojalnych pracowników, właśnie dzięki społecznej odpowiedzialności biznesu, to oni pomogą firmie go przetrwać – mówi dr Ewa Jastrzębska.
Badania pokazują też, że sami pracownicy oczekują od pracodawców zaangażowania w działalność CSR-ową. W ubiegłorocznym badaniu Dailyfruits („Pomoc dla Ukrainy z perspektywy pracowników”) aż 87 proc. respondentów zadeklarowało, że oczekuje, aby ich pracodawca pomagał Ukrainie i uchodźcom w związku z kryzysem wywołanym wojną, przy czym prawie połowa wskazała, że pokazuje to, w jakim miejscu pracują, a 39 proc. – że jest to dla nich bardzo ważne.
– Firmy bardzo długo kojarzyły CSR przede wszystkim z działaniami wizerunkowymi na rzecz społeczności lokalnej. Potem wrosła świadomość tego, że CSR oznacza odpowiedzialność wobec różnych interesariuszy, w związku z czym punkt ciężkości przesunął się m.in. na pracowników i klientów – mówi rzeczniczka etyki SGH. – Dzisiaj CSR zastępuje się raczej terminem ESG dla podkreślenia tego, że nie można być odpowiedzialnym tylko i wyłącznie za ekonomiczny wymiar naszej działalności. Trzeba też brać pod uwagę te kwestie społeczne i środowiskowe. Stąd ten termin ESG, który jest akronimem od angielskich słów environmental, social i governance.
Jak wynika z badania „CSR w praktyce – Barometr Francusko-Polskiej Izby Gospodarczej”, w Polsce ponad połowa firm ma opracowaną strategię CSR lub przynajmniej długoterminowy plan działań w tym obszarze. Te są najczęściej podejmowane przez kadrę zarządzającą lub działy marketingu, PR, czy HR. Tylko 23 proc. ma w tym celu dedykowany dział CSR, co powoduje, że 43 proc. przedsiębiorstw nie potrafi wskazać korzyści płynących z działalności CSR-owej.
– CSR początkowo był koncepcją dobrowolną, ale jej wdrażanie nie szło tak szybko jak byśmy sobie życzyli. Jednocześnie globalne problemy, z którymi mamy do czynienia, narastają. Okazało się, że naciski na przedsiębiorstwa, żeby szły tą ścieżką społecznej odpowiedzialności biznesu, były niewystarczające, dlatego teraz ten nacisk zamienił się w presję regulacyjną. Firmy będą musiały raportować swoją odpowiedzialność za wpływ, a więc zastanowić się, za co są odpowiedzialne i jak tym wpływem zarządzają – wskazuje dr Ewa Jastrzębska.
W Polsce taki obowiązek mają na razie największe przedsiębiorstwa. Z opublikowanego w styczniu badania firmy doradczej KPMG („Badanie raportowania zrównoważonego rozwoju. Sprawozdawczość w dobie nowych przepisów”) wynika, że 63 proc. największych w Polsce firm przygotowuje już raport dedykowany tematyce ESG. W ciągu dwóch ostatnich lat ten odsetek wzrósł o 7 pkt proc., co pokazuje, że firmy powoli przygotowują się do nowego obowiązku raportowania zgodnie przyjętą pod koniec 2022 roku unijną dyrektywą CSRD. Wprowadza ona m.in. jednolite standardy raportowania ESRS, które będą dotyczyć raportów za 2024 rok (dla firm zatrudniających powyżej 500 pracowników) i za 2025 rok dla wszystkich dużych przedsiębiorstw zatrudniających powyżej 250 pracowników.
– O ile wcześniejsza dyrektywa NFRD z 2014 roku wprowadzała obowiązek raportowania kwestii niefinansowych dla 300 przedsiębiorstw w Polsce, tak teraz zostanie nim objęte już ok. 3 tys. przedsiębiorstw – zauważa ekspertka. – Wyżej jest też poprzeczka dotycząca tego, co firmy powinny ujawniać w swoich raportach niefinansowych. Czyli mamy równocześnie wzrost wymogów dotyczących zakresu raportowania, jak i liczby firm, które są tym obowiązkiem objęte.
Co istotne, dyrektywa CSRD wprowadzi również obowiązek formalnego audytowania i potwierdzenia danych ujawnianych w raportach niefinansowych, które dotyczą zrównoważonego rozwoju. To duża zmiana, ponieważ w tej chwili formalne potwierdzanie tych danych jest w Polsce rzadkością – zdecydowało się na nie zaledwie 12 proc. firm.
– Trzeba się już przyglądać wymogom w dyrektywie, bo żeby coś raportować, to musimy mieć, po pierwsze, co zaraportować, a po drugie, musimy mieć system monitoringu dotyczący tych aktywności, które dyrektywa bierze pod uwagę. Czyli na pewno nie można przygotowań odkładać na później – podkreśla rzeczniczka etyki w SGH. – Nawet jeżeli nie jesteśmy objęci obowiązkiem dyrektywy, to nas nie zwalnia z powinności zastanowienia się nad tym tematem. Może się bowiem okazać, że o to, czy podejmujemy określone działania, o których mówi dyrektywa, zapyta nas bank, do którego się zwrócimy o finansowanie naszej inwestycji, albo nasz partner biznesowy, który będzie zobligowany do takiego raportowania. To jest przyszłość, która w tym momencie nie dotyka wszystkich, ale nie wiemy, czy za parę lat ten obowiązek nie wzrośnie.
Źródło: Newseria