Marcin Rosołowski z Instytutu Staszica rozmawia z dr. hab. Wojciechem Brzozowskim, profesorem Uniwersytetu Warszawskiego, Zastępcą Rzecznika Praw Obywatelskich.
Opinią publiczną wstrząsnęła informacja o praktykach w zakładzie karnym w Barczewie. Jaki obecnie jest stan tej sprawy? Czy Ministerstwo Sprawiedliwości poważnie podeszło do problemu?
Trudno się dziwić, że ta sprawa wstrząsnęła opinią publiczną – sami wizytatorzy Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur byli nią wstrząśnięci. Sprawa nadużyć, do których miało dochodzić w barczewskim zakładzie karnym, jest badana przez prokuraturę. Rzecznik Praw Obywatelskich nie posiada kompetencji, aby samodzielnie ustalić stan rzeczy ani tym bardziej wyciągać konsekwencje w stosunku do konkretnych osób. Nie jest też niczym dziwnym, że sprawa, o której mówimy, jest badana długo i dogłębnie, wszystko bowiem wskazuje, że zasięg nadużyć jest dość znaczny. Do Biura RPO wpływają kolejne doniesienia wskazujące, że skala problemu może być szersza, niż przypuszczaliśmy. Przekazujemy takie doniesienia do prokuratury. Jeżeli chodzi o Ministerstwo Sprawiedliwości, to – pomijając krótki okres początkowej konsternacji – wydaje się, że resort rozumie, iż sprawa jest poważna i zasługuje na całkowite wyjaśnienie. Odbieramy pewne sygnały o dobrej woli ze strony ministerstwa.
Jak ocenia Pan istniejący w Polsce system monitorowania nadużyć w aresztach i zakładach karnych? Czy w porównaniu z państwami zachodnimi istnieją spore różnice?
Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta. System inaczej bowiem wygląda na papierze, a trochę inaczej w rzeczywistości. Jeśli spojrzeć tylko na akty prawne, to wygląda on całkiem przyzwoicie – myślę przede wszystkim o nadzorze penitencjarnym. Sędzia penitencjarny ma szeroki zakres kompetencji w zakresie monitorowania wykonywania kary. Ma bardzo szerokie uprawnienia i w rażących okolicznościach może nawet doprowadzić do zawieszenia działalności bądź likwidacji placówki. W praktyce sędziowie penitencjarni nie korzystają ze swoich możliwości w stopniu, który uczyniłby z nich realny oręż w walce z nadużyciami. Trzydzieści lat temu Instytut Wymiaru Sprawiedliwości w swoim opracowaniu ustalił, że zaledwie w co czwartym przypadku sędzia penitencjarny podczas kontroli spotyka się z osadzonymi. Kiedy patrzę na przypadki, którymi się zajmujemy, w tym Barczewa, to obawiam się, że wiele na lepsze się nie zmieniło.
Są również inne mechanizmy – wewnętrzne procedury Służby Więziennej, rola Biura RPO, w tym Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur, który wydobył na światło dzienne doniesienia z zakładu w Barczewie, a także organizacji pozarządowych. One też mają tu do odegrania ważną rolę.
Jeśli więzień albo osoba aresztowana chce skontaktować się z RPO, może to zrobić łatwo czy odwrotnie, jest to dla niej problematyczne?
Tu dla odmiany problemem od niedawna są właśnie przepisy, a konkretnie ubiegłoroczna nowelizacja kodeksu karnego wykonawczego, która utrudnia znacząco kontakt z Rzecznikiem Praw Obywatelskich – i nie tylko z nim. Do niedawna administracja placówki dawała osadzonym znaczki na korespondencję, a obecnie skazany samodzielnie ponosi koszty korespondencji, również urzędowej. Jedynie w „szczególnie uzasadnionych wypadkach” administracja może pokryć te koszty, ale to ona decyduje, co jest takim przypadkiem. To według nas jest niedopuszczalne. Nowe przepisy zmieniły także zasady korzystania z samoinkasującego automatu telefonicznego. Obecnie osadzony może z niego korzystać na własny koszt „co najmniej raz w tygodniu”. Wiele placówek uznało zatem, że raz w tygodniu wystarczy. A chodzi wszak chociażby o kontakt z dziećmi czy z obrońcą. W sprawach ograniczeń wpływa do Biura RPO bardzo dużo skarg. Nie zamierzamy tej kwestii zostawić i będziemy dążyć do przywrócenia należnych standardów w zakresie prawa do sądu i prawa wystąpienia do RPO – a więc praw zagwarantowanych w Konstytucji.
Czy kierownictwo Policji i więziennictwa chętnie współpracuje z RPO? Czy są prowadzone jakieś wspólne działania?
Pełnię swoją funkcję od dwóch miesięcy, więc trudno mi się wypowiadać o natężeniu i owocności tych kontaktów. Zdaniem pracowników Biura, z którymi rozmawiam, bywały one lepsze. Obecnie nie ma prowadzonych wspólnych działań, niemniej są utrzymywane kontakty. Dość często zwracamy się z pytaniami do tych instytucji, przekazujemy sugestie i rekomendacje. Nie chcę kończyć rozmowy pesymistyczną nutą, więc powiem, że bardzo liczę na współpracę, bo mamy w dużej mierze wspólne cele – te instytucje też powinny dążyć do ochrony praw człowieka.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Marcin Rosołowski
Źródło: https://instytutstaszica.org/2023/03/03/mamy-wspolny-cel-ochrone-praw-czlowieka/