– Stwierdziłem, że nawet jeśli za parę miesięcy wrócę z podkulonym ogonem, to żałować nie będę. A gdybym tę ofertę odrzucił – żałować będę całe życie – mówi Żelisław Żyżyński, komentator sportowy, który kilka miesięcy temu zrezygnował z pracy w Canal+ i razem z rodziną zamieszkał na Zanzibarze. Kulisy tej niecodziennej decyzji, a także przebieg swojej dziennikarskiej kariery odsłonił przed uczestnikami spotkania online, organizowanego na Facebooku przez Akademię Zarządzania i Rozwoju.
Jak doszło do tego, że ceniony dziennikarz, komentator sportowy i prezenter telewizyjny zrezygnował z pracy w redakcji sportowej Canal+ i zaczął nowe życie w Afryce? Jak przyznał podczas spotkania z widzami sam zainteresowany, decyzja o odejściu z ukochanej stacji po 12 latach nie należała do najłatwiejszych. – Canal+ to była praca mojego życia. Jakby mnie ktoś zapytał 8-9 miesięcy temu, co będę robił za rok, 5 czy 10 lat – powiedziałbym, że będę dziennikarzem telewizyjnym Canal+, bo znalazłem tu swoje miejsce w życiu i wymarzoną pracę, w której się realizuję. I gdzie pracując nawet po 400 godzin w miesiącu – czuję, że żyję, i że to jest to – wspomina Żelisław Żyżyński.
Propozycja złożona przez właściciela PiliPili okazała się jednak wyjątkową szansą na zrobienie w życiu czegoś nowego. – Stwierdziłem, że nawet jeśli za parę miesięcy wrócę z podkulonym ogonem, to żałować nie będę. A gdybym tę ofertę odrzucił – żałować będę całe życie – deklaruje „Żelek”. Podjęcie decyzji o wyprowadzce na inny kontynent ułatwiły mu zapewnienia jego redakcyjnych przełożonych, że drzwi telewizji pozostają dla niego zawsze otwarte. A służbową legitymację, którą pozwolili mu zatrzymać – wziął nawet ze sobą na Zanzibar z cichą nadzieją, że może jeszcze kiedyś mu się przyda.
Okazało się, że to jednak nie sam Żyżyński, a jego żona – do niedawna marketing manager jednego ze znanych warszawskich hoteli – jako pierwsza otrzymała propozycję pracy na Zanzibarze od Wojtka Żabińskiego, właściciela hoteli PiliPili. – Kiedy okazało się, że nie jest to oferta pracy z Polski, Wojtek mówi do mnie: „Dla ciebie też coś znajdę, a czym ty się właściwie zajmujesz?” – wspomina tamtą rozmowę z przyszłym pracodawcą, który nie miał pojęcia, że Żyżyński to nazwisko szanowane w branży sportowej. Żyżyński przypadkowo spadł mu jak z nieba, ponieważ tak się złożyło, że Żabiński już wcześniej planował stworzyć na miejscu telewizję sportową. Choć sam zainteresowany początkowo potraktował ten pomysł z przymrużeniem oka, zanim podjął decyzję, postanowił zobaczyć to „bajeczne miejsce” na własne oczy. Na szczęście już wkrótce stało się jasne, że przeprowadzka w tropiki nie musi oznaczać końca jego dziennikarskiej kariery, a ukochaną redakcję Canal+ z powodzeniem zamienił na… redakcję PiliPiliTV – telewizję internetową, która kilka dni temu zadebiutowała na YouTube. Tematyka kanału wykracza jednak poza sport. – Zawsze mnie tak uczono, żebym jako dziennikarz sportowy absolutnie nie zawężał swojego zainteresowania do sportu – podkreśla.
A jak wyglądały dziennikarskie początki Żelisława Żyżyńskiego i jak to się stało, że pierwsze szlify zdobywał już w liceum? – Kiedyś, tak jak każdy dzieciak chciałem grać w piłkę, ale potem zorientowałem się, że mogę tę piłkę co najwyżej kopać. Czyli umówmy się – po prostu biegałem za piłką i byłem prostym obrońcą typu „przecinak”. Czyli, jak był dobry przeciwnik, to ja musiałem przerwać jego akcję. Techniki za dobrej nie miałem – wspomina Żyżyński. I to właśnie wtedy postanowił, że zamiast profesjonalnie grać w piłkę nożną, będzie o sporcie pisał. Wkrótce na swojej drodze spotkał znakomitego dziennikarza sportowego, Zbyszka Wojciechowskiego, który wziął go na tzw. „termin”, czyli po prostu – zaczął go uczyć dziennikarstwa w praktyce. I to on doradził młodemu Żelisławowi, żeby pomyślał o innym kierunku studiów niż dziennikarstwo, a samego fachu – nauczy go przede wszystkim praca. Ostatecznie wybrał więc wydział Ekonomiczno-Socjologiczny Uniwersytetu Łódzkiego.
Jego kariera potoczyła się nadzwyczaj szybko – w wieku zaledwie 17 lat miał już za sobą pierwszą publikację w krakowskim „Tempie”. – Na pierwszym roku studiów miałem już etat w „Przeglądzie Sportowym” i byłem szefem łódzkiego oddziału „Przeglądu”, także pisałem cały czas. W 2008 roku, dzień po Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie, dostałem propozycję przejścia na stałe do redakcji Canal+, z którą współpracowałem już wcześniej jako ekspert – wspomina. I to właśnie życie oraz codzienna praca nauczyły go zawodu. – Studia dziennikarskie nie są najważniejsze, najważniejsza jest pasja – mówi po latach Żyżyński i zaznacza, że jest to deklaracja osoby, która prowadziła warsztaty dla studentów pierwszego roku dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim.
Wywiad z Żelisławem Żyżyńskim odbył się w ramach spotkania online, organizowanego na Facebooku przez Akademię Zarządzania i Rozwoju (AZiR). Partnerem strategicznym AZiR jest Żabka Polska sp. z o.o.
Innowacyjna platforma azir.edu.pl łączy świat nauki ze światem praktyków. Misją AZiR jest wspieranie procesu edukacji i rozszerzanie go o praktyczne wskazówki oraz doświadczenia liderów biznesu i ekspertów. Na platformie znani menedżerowie, naukowcy i osoby będące autorytetami w różnych dziedzinach dzielą się swoimi przemyśleniami, radami i wskazówkami z osobami rozpoczynającymi karierę zawodową lub zastanawiającymi się nad wyborem kierunku studiów.