Obserwując bieżące statystyki, opisujące stan gospodarki, można odnieść wrażenie,
że kryzys odchodzi na dobre. Majowe wyniki przemysłu i handlu, obserwowane przez pryzmat kwietniowego załamania, nie wydają się już tak zatrważające. Apetyt, co do wyników czerwca rośnie nam wiec niepomiernie. A to mamy optymistyczne wypowiedzi poszczególnych przedstawicieli branż przemysłowych, najbardziej dotkniętych kryzysem (motoryzacja, meble, agd i rtv), a to wskaźnik PMI okazując się wyraźnie lepszy od oczekiwanego, niespecjalnie już odbiega od tego z przełomu lutego i marca, kiedy o przyszłych skutkach koronawirusa nie śniło się nawet największym jasnowidzom – podkreśla Andrzej Arendarski – Prezes Krajowej Izby Gospodarczej.
Do tego jeszcze wyraźnie lepsze niż zakładano statystyki bezrobocia rejestrowanego.
W dodatku są one coraz śmielej nazywane przez niektórych pozytywnym efektem tarcz antykryzysowych, nie zaś niewyjaśnionym opóźnieniem w ujawnianiu trudnej sytuacji na rynku pracy. Na koniec, wypada wspomnieć jeszcze ostatnią nowinkę – depozyty przedsiębiorstw notują niespotykanie wysoką dynamikę. W końcu maja były wyższe niż przed rokiem o blisko 25%. Podobne wyniki obserwować można było ostatnio w 2007 roku, jeszcze przed kryzysem finansowym.W powodzi tych doskonałych danych zachowujemy się trochę jak kierowca, który właśnie przejechał kilkaset kilometrów i ciesząc się, że do domu kilka już tylko zakrętów – nagle traci czujność.
Podobnie jest w gospodarce. Przed nami bardzo niebezpieczny czas, wymagający dużej uwagi i zdolności do szybkiego reagowania. Wciąż nie wiemy jaka będzie ostatecznie skala strat w gospodarce i jakie koronawirus przyniesie zmiany w jej strukturze. Bardzo duża część podmiotów gospodarczych, mimo starań właścicieli, pracowników i wsparcia administracji nie zdoła podnieść się po tym trudnym okresie. Kontakt z tymi firmami może przynieść straty roznoszące się lawinowo na podmioty gospodarcze będące wciąż jeszcze w przyzwoitej kondycji.
Nie mamy pewności, czy wszystkie towary i usługi jakie teraz jesteśmy zdolni dostarczyć
na rynek krajowy znajdą zainteresowanych klientów. Wszak ci ostatni zasobność portfeli mają wyraźnie niższą niż przed kryzysem, mogą mieć też w głowach zupełnie inny niż niegdyś model wydawania pieniędzy. Mogą też pojawić się duże różnice w zasobności portfeli
i preferencji klientów pomiędzy poszczególnymi regionami. Szanse utrzymania się na rynku wewnętrznym nie są więc takie bezproblemowe. Jeszcze trudniej może być ze sprzedażą eksportową. Proces odmrażania gospodarek naszych najważniejszych partnerów może wyglądać mniej optymistycznie niż u nas. W niektórych miejscach proces zamrożenia był bowiem głębszy, a straty, w tym również społeczne, znacznie dotkliwsze. W konsekwencji powrót do normalności wymagać może tam więcej czasu.
Jeśli ktoś nie jest przekonany o tym, że zarówno w kraju jak i zagranicą trudno będzie dogonić popyt porównywalny z tym sprzed roku, niech rzuci okiem na twarde dane GUS o poziomie nowych zamówień w przemyśle. Dostępne są za maj, w którym poziom nowych zamówień dla całego przemysłu był niższy niż przed rokiem o 24,7%, a w przypadku zamówień eksportowych o aż 32,3%. Liczymy wszyscy na to, że gospodarka się szybko odbuduje, ale absolutnej pewności w tym zakresie mieć nie możemy.
Główny strumień pomocy dedykowanej przedsiębiorstwom i pracownikom powoli już się kończy. Wydaliśmy bardzo dużo pieniędzy, które niedługo trzeba będzie zacząć zwracać.
To zaś w sposób oczywisty oznacza dodatkowe obciążenia dla konsumentów
i przedsiębiorców.
A gdyby tak miała do nas przyjść druga fala zachorowań, o czym rzadko się wspomina? Moim zdaniem jest to prawdopodobne po okresie wakacyjnym, kiedy to przestrzeganie wymogów sanitarnych jest bardzo osłabione. Gdyby tak, odpukać, taka sytuacja miała zaistnieć,
to trudno jest dziś wyobrazić sobie adekwatne reakcje władz. Trudno na przykład sobie wyobrazić kolejny lockdown, bo nie wytrzymałaby tego gospodarka i zabrakłoby środków
na kolejne tarcze antykryzysowe. Nie wytrzymałoby też tego społeczeństwo.
Wspominane na początku dobre dane cieszą. Odżywające nadzieje i rosnący optymizm analityków też. Ale szampany niech w lodówkach jeszcze poczekają…
Andrzej Arendarski – Prezes Krajowej Izby Gospodarczej