Państwo inspiruje do prowadzenia działań CSR

Karta Dużej Rodziny jest przykładem, że państwo może współdziałać z światem biznesu w zakresie CSR – mówi Bartosz Marczuk, wiceminister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.

CSR to poważne i pożyteczne społecznie narzędzie zarządzania firmą czy też chytry chwyt marketingowy kapitalistów?
Gdybym miał purystycznie traktować CSR i uznawać, że biznes tylko z dobrego serca chce działać na rzecz dobra wspólnego, to ostrzegawczo zaświecałoby mi się pomarańczowe światło, czy tak rzeczywiście jest. Wydaje mi się, że firmy realizujące CSR stosują strategię win-win. Robią coś dla dobra wspólnego, ale odnoszą też z tego – i uważam to za pozytywne – korzyści. Nie zawsze przeliczalne na wymierne pieniądze, bo są to również korzyści wizerunkowe i komunikacyjne, skierowane zarówno na zewnątrz jak i do wewnątrz organizacji.

W wywiadzie udzielonym dla raportcsr.pl dr Stanisław Kluza stwierdził, że państwo jest „dużą firmą”, właściwie największą. Czy politykę społeczną można określić mianem państwowego CSR?
Polemizowałbym z tą tezą. Polityka społeczna nie stawia sobie wyłącznie miękkich celów, takich jak niesienie pomocy. Stawia sobie też twarde cele, czyli rozwiązywanie społecznych problemów. Jest czymś szerszym niż CSR, bo z jednej strony wiąże się z wielką odpowiedzialnością wobec tych, którzy na tę politykę się składają, czyli podatników, a z drugiej z odpowiedzialnością za maksymalnie efektywne zarządzanie publicznymi pieniędzmi, dzięki którym można osiągać zamierzone cele.

Program 500+ czy Karta Dużej Rodziny przypominają CSR-owe działania niektórych firm.
Program 500+ wynika z bardzo strategicznego myślenia państwa. Trzy podstawowe cele, jakie stoją przed tym Programem, czyli poprawa wskaźnika dzietności, inwestycja w kapitał ludzki, który nam się opłaca jako wspólnocie, oraz redukcja ubóstwa, szczególnie wśród najmłodszych Polaków, są dość odległe od myślenia kategoriami miękkich zachęt, które cechują CSR.

Natomiast absolutna zgoda, że filozofia projektu Karty Dużej Rodziny jest w gruncie rzeczy oparta na CSR. Karta ma trzy podstawowe poziomy. Pierwszy, państwowy, polega na tym, że państwo stosunkowo niewielkim kosztem inspiruje rozwój projektu poprzez wprowadzenie ulg dla posiadaczy kart na przejazdy PKP. W ślad za państwowym bodźcem powinny iść działania na poziomie samorządów. Ale najważniejszym, trzecim poziomem jest działalność stricte CSR-owa firm. Jest to koło zamachowe całego projektu. Firmy przystępują do partnerstwa zachęcone jego skalą, bo potencjalnie może on obejmować 3 mln użytkowników. Szczególnie, że siła nabywcza posiadaczy kart rośnie po wprowadzeniu Programu 500+. Z naszych wyliczeń wynika, że miesięczny transfer pieniędzy do potencjalnych posiadaczy kart wynosi 600-700 mln zł z niespełna 2 mld zł, które na Program 500+ miesięcznie wydajemy. Bez aktywności biznesu w obszarze CSR projekt Karty Wielkiej Rodziny nie może się powieść.

Czyli państwo może współdziałać z biznesem w obszarze CSR?
Absolutnie tak. Program Karty Dużej Rodziny jeszcze nie działa w takiej skali w jakiej pewnie wszyscy sobie byśmy życzyli, ale jest przykładem projektu, w którego realizację państwo wkłada niewiele wysiłku, jednak dzięki działaniom firm w obszarze CSR może osiągnąć bardzo dużo. Przy czym są to działania oparcie na zasadzie win-win, czyli autentycznego CSR.

Jakie jest pana zdanie o unijnej dyrektywie nakładającej na duże firmy obowiązek raportowania działań CSR?
Wydaje mi się, że jest to jeden z tych absurdalnych pomysłów, które czasem rodzą się w głowach brukselskich urzędników. Jeżeli będziemy wolnych przedsiębiorców do czegoś zmuszać to może się okazać, że będą prowadzić pozorowane działania. Lepszym modelem stymulacji rozwoju CSR jest choćby właśnie wdrażanie Karty Dużej Rodziny.

W jakim zakresie działania CSR-we firm mogą uzupełniać politykę społeczną państwa?
Mogą uzupełniać dodatkowo, bo nie można założyć, że firmy będą realizować politykę społeczną. Ale oczywiście każda CSR-owa aktywność firm jest cenna. Jeżeli na przykład jeden z dyskontów udziela 10-cio procentowej zniżki posiadaczom Karty, to mniej zamożne rodziny, które wydają połowę swego budżetu domowego na żywność i odzież, będą miały 5 proc. więcej pieniędzy do dyspozycji. Przypomnę, że w 2015 r. aż 25 proc. rodzin „4 plus” żyło poniżej minimum egzystencji. Dzięki Programowi 500+ ich sytuacja ulegnie znaczącej poprawie.

Jak projekt Karty Dużej Rodziny będzie rozwijany?
Chcemy go w większym stopniu wypełnić treścią. Już prowadzimy rozmowy z dużymi firmami zachęcając je do partnerstwa, myślimy też o poprawie akwizycji projektu do małych firm, które są najbliżej ludzi. Myślimy też o digitalizacji karty, możliwości lokowania jej na smartfonach, umożliwieniu poprzez smartfony geolokalizacji punktów sprzedaży i usług honorujących karty, o możliwości złożenia wniosku o wydanie karty on-line poprzez zaufany profil bankowości elektronicznej.

Niektóre firmy skarżą się, że podniesienie stawki minimalnej spowoduje redukcję zatrudnienia. Ale pojawiły się głosy wedle, których firm płacących 6 zł za godzinę nie można zaliczać do społecznie odpowiedzialnych. Słusznie?
Nie pilotuję sprawy stawek minimalnych, jednak byłbym bardzo ostrożny w takim prostym piętnowaniu ludzi, którzy założyli biznesy ryzykując swoimi pieniędzmi, oddając czas wolny i często przypłacając to zdrowiem. Każdy z krytyków może spróbować założyć firmę i płacić po 100 zł za godzinę. Jeżeli taki biznes któremuś z nich się uda to będzie miał prawo krytykować. Pamiętajmy, że gospodarka rozwija się dzięki przedsiębiorcom, więc należy wystrzegać się rzucania takich łatwych oskarżeń.