Velika Planina – Słowenia naturalnie

Świeże powietrze, cisza przerywana jedynie cichym pobrzękiwaniem miedzianych dzwonków zwiastujących obecność stada krów i górski, przesycony zielenią krajobraz jakby wyjęty z reklamy “Milki” – to w skrócie słoweńska Velika Planina.

Rozległa zielona połonina to miejsce, gdzie czasomierz zaciął się w połowie XVIII wieku, a jego mieszkańcy dokładają starań, by za nic nie ruszył do przodu. Jeśli chcecie przygotować się na wieczność spędzoną w raju, to warto zacząć właśnie tutaj – niewiele jest na naszym kontynencie miejsc bardziej malowniczych, zacisznych i sielskich.

Krowy przyprowadzane są tutaj w czerwcu i pasą się w spokoju do września, gdy z powrotem sprowadzane są do farm położonych w okolicy wsi Kamnik. Rytuał ten powtarza się co roku od czasów cesarzowej Marii Teresy, która zezwoliła lokalnym hodowcom na użytkowanie połoniny i na budowę drewnianych chatek na letnie bytowanie. Chatki w kształcie zbliżonym do tych XVIII-wiecznych upiększają krajobraz połoniny do dziś i zdobią niezliczone widokówki oraz foldery promocyjne Słowenii. Malowniczość tego miejsca ciężko jednak uchwycić na zdjęciach. Rekomendowana jest wizyta, która wcale nie musi być jednodniową wycieczką, można tu nawet przenocować.

Prosto od krowy

Dla tych, którzy przywiązują wagę do jakości żywności, nie ma lepszego miejsca – tutaj krowy przechadzają się swobodnie, niczym nie niepokojone, zdrowe, szczęśliwe. Rozmaitość potraw przygotowywanych z ich świeżego mleka jest imponująca. Możemy tu skosztować świeżego zsiadłego mleka, sera lokalnego ręcznego wyrobu, świeżego masła, ale też innych potraw pasterskich: tradycyjnej słoweńskiej žganci (zmielonej kaszy gryczanej), kwaśnicy, gulaszu i kiełbasek. I oczywiście tradycyjnej pasterskiej nalewki z sosny.

Gościnni pasterze chętnie pokażą, jak w dzisiejszych czasach żyją i pracują, a to się jednak nieco zmieniło. Warunki nie są już tak spartańskie jak w XVIII wieku, chociażby dzięki rezerwuarowi na deszczówkę, który zapewnia dostęp do bieżącej wody. Przedtem mieszkańcy korzystali z roztopionego śniegu, który przynosili z dwóch tutejszych jaskiń: Malej Jamy i Veternicy. Do obu można zresztą zajrzeć w trakcie zwiedzania.

Większość pasterskich chat została przebudowana po zniszczeniach, których osada doznała podczas II wojny światowej, podczas której służyła za kryjówkę dla partyzantów. Obowiązkowa jest jednak wizyta w domku Preskara, jedynym odbudowanym na wzór tych pierwotnych, na planie koła, z okrągłym obejściem dla zwierząt, bez okien i komina, z oryginalnym piecem. Zrekonstruowane wyposażenie i zdjęcia z dawnych lat, które zobaczyć można w tej chacie służącej obecnie za muzeum, dają pojęcie o tym, jak wyglądało życie pasterskie przed wiekami. Uważni obserwatorzy znajdą też na połoninie pasterzy ubranych w tradycyjne stroje – z kosturem, szerokim kapeluszem chroniącym przed letnim słońcem i słomianą peleryną, po której ma spływać deszczówka.

Najważniejsza pasterka w kraju

Nieopodal małego stawu nad połoniną góruje niewielka bryła kaplicy Matki Boskiej Śnieżnej, również odbudowanej po wojnie. Dzięki wysiłkom lokalnej społeczności do kapliczki powróciło uratowane przed Niemcami oryginalne wyposażenie: ozdobne świeczniki i monstrancja. Kapliczka rzadko jest jednak otwierana, ale gdy już się to stanie, to przy okazji ważnych świąt kościelnych, których obchody na Velikiej Planinie to wielkie wydarzenie dla całego kraju. Odprawiane są tutaj dwie uroczyste msze, które przyciągają masy odwiedzających z całej Słowenii. Jedną z nich jest pasterka, drugą – msza z okazji święta Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny 15 sierpnia.

Aby dostać się na połoninę, można pokonać całą trasę pieszo, potrwa to jednak od dwóch do trzech godzin. Dla rodzin z dziećmi większą atrakcją może być przejażdżka na górę kolejką linową z Kamniškiej Bistricy. A w drodze powrotnej konieczna jest wizyta u źródła (Izvir Kamniške Bistrice, GPS: 46.327460, 14.590140) strumienia górskiego o tej samej nazwie. Jedno z bardziej malowniczych miejsc znajduje się nieopodal domku myśliweskiego, zbudowanego dla króla Aleksandra przez znanego lokalnego architekta Jože Plečnika.

Wielki błękit

Rozlewiska przed przełomem rzeki nie da się zapomnieć – sprawia to intensywny błękit i krystaliczna czystość wody, w której dojrzeć można każdy kamień i najmniejszą rybkę. Warto obejść ścieżką po omszałych kamieniach całą okolicę, a także zdjąć buty i wejść do zimnej wody (mającej przeważnie ok. 7 stopni). Najpierw na 10 sekund do kostek, potem na kolejne 10 do kolan – to lokalna odmiana krioterapii, poprawiającej krążenie i rozgrzewającej.

Obowiązkowym punktem na lokalnej mapie jest też wąwóz Predaselj (parking – GPS: 46.321188, 14.595552), wyżłobiony w wapieniu przez Kamnišką Bistricę, szeroki zaledwie na kilka metrów, a głęboki nawet na 30 (Veliki Predaselj). Wąska szczelina ciągnie się przez ok. 100 metrów i można ją podziwiać w kilku punktach widokowych. Część głębszą widać z kładki położonej niedaleko parkingu, można też zejść ścieżką nad sam strumień i obejrzeć wysokie brzegi wąwozu znad strumienia.

Wrażenie, jakie robi głęboka otchłań, w której mieni się błękitami bystry nurt rzeki, jest niezapomniane. To miejsce dla ludzi pragnących ekstremalnych wrażeń ma już na koncie ofiary śmiertelne. Kiedyś wiosłowanie ćwiczyli tu kajakarze, a nawet słoweńska reprezentacja narodowa. Gdy jednak silne wiry wytwarzane przy przełomach strumienia wciągnęły i nie pozwoliły przeżyć dwóm czeskim kajakarzom, zrezygnowano z podejmowania kolejnych zmagań z naturą. Wąwóz nadal przyciąga jednak linoskoczków, którzy ryzykują życie przechodząc nad skalistą rozpadliną.

Marzena Markowska

Autorka jest zastępcą redaktora naczelnego portalu waszaturystyka.pl – jednej z największych i najpopularniejszych platform turystycznych w Polsce.