Zatańczyć z Amazonką

Znajduję się Dawson Płn. Kanada nad rzeką Jukon. Po 50 godzinach wiosłowania w legendarnym wyścigu Jukon River Quest organizatorzy zabrali mnie z rzeki. Powód: ostry atak prawej nerki. Drugi raz w życiu zachorowałem. Pech czy przeznaczenie? Leżę w szpitalu załamany. Przyjmuję drugą kroplówkę. W samolocie już myślę o powrocie na rzekę. Ekspedycje to mój narkotyk. Aby żyć muszę go zażywać. -Trzeba zrobić coś większego niż wygrana w wyścigu. Tylko co? Będąc już w swoim domu postanawiam, że rzucę wyzwanie największej rzece globu AMAZONCE – postanawia podróżnik Marcin Gienieczko.

Kilkanaście lat wcześniej w 2002 roku spotykam się z Piotrem Chmielińskim – człowiekiem, który jako pierwszy w międzynarodowym składzie w kajaku przepłynął Amazonkę od źródeł. W Warszawie na wernisażu wydania książki ,,Z Nurtem Amazonki” rozmawiamy o rzece. Do wydanej książki otrzymuję wpis: ,,Powodzenia na Kongo”. Miałem wówczas 23 lata i pragnąłem płynąć rzeką Kongo w Afryce. Niestety w tym zapalnym miejscu przyszła wojna miedzy Tutsi i Hutu dwóch zwaśnionych plemion w tej części świata. Pogranicze Ugandy, Ruandy i Kongo. Spływ został odwołany. Pojechałem na Alaskę gdzie przepłynąłem pontonem w 76 dni Jukon. Wpis Chmielińskiego zapoczątkował moje eksploracje po największych rzekach świata.

Przepłynąłem rzeki :Mackenzie, Jukon, Lenę, Bałtyk w canoe z Bornholmu do Darłowa. Na Targach „Wiatr i Woda” w Warszawie w 2013 roku przedstawiam prezentacje przepłynięcia Leny. Z grona obserwujących wstaje Kazimierz Rabiński przedstawiający się za kajakarza. Niewysoki, z wąsem w okularach. –Gienieczko, ty nie przepłynąłeś Leny! Nie wierzę ci! Rzucam ci wyzwanie na dowolnej rzece. Muszę cię sprawdzić – dodaje. Wstaję, podnoszę ręce. Przyjmuję wyzwanie. Za tydzień się widzimy na Dunajcu -mówię. Wówczas miałem tam treningi. Nie przyjechał. Stchórzył. To jeden z moich oponentów który daje mi siłę i motywacje .Wbrew pozorom bez nich nie istnieję. W ekspedycjach wyczynowych bez entuzjazmu i motywacji nie ma sukcesu. Moich oponentów przekułem w osobistą motywację. Na statku „Discovery” na którym pływałem jako marynarz na rzece Ren (bo z czegoś też trzeba było żyć miedzy wyprawami ) oznajmiam kapitanowi, że rzucam pracę bo chcę się poświęcić projektowi-Solo Amazon. Kapitan przyjmuje to ze zrozumieniem. – Rób to co kochasz – dodaje. 1 września 2013 roku rozpoczynam przygotowania do wielkiego triatlon czyli trawersu Ameryki Południowej o własnych siłach, gdzie głównym założeniem jest pierwsze na świecie przepłynięcie Amazonki w canoe.

Marcin Gienieczko – więcej: http://www.soloamazon.info/26-pazdziernik-2015/