Swim Program ma wspierać młodych pływaków

Jestem w stanie przeznaczyć 10 proc. wynagrodzenia na wsparcie młodych pływaków – mówi Bogusław Woźniak, menedżer, właściciel firmy Terra Investments, pasjonat pływania na wodach otwartych. O szczegółach Swim Program rozmawia z Inicjatorem Bolesław Glazur.

 

Inicjuje Pan Terra Investments – Swim Program. Jakie są cele tego projektu i do kogo jest on adresowany?
Swim Program jest moim pomysłem na wsparcie młodych zawodników rozpoczynających swoje starty na wodach otwartych, czyli mówiąc popularnie, na jeziorach i w morzu. Ten sport, choć jeszcze mało znany, od 2008 r. jest dyscypliną olimpijską. Z uwagi na to, że sam pływam amatorsko na wodach otwartych pomyślałem, że może dobrze byłoby zachęcić młodych zawodników do wypróbowania sił również w tej dyscyplinie.

Tym bardziej, że w odróżnieniu od pływania basenowego, pływanie na wodach otwartych jest trochę taką sierotką. Może z czasem pojawią się sponsorzy, którzy będą chcieli wesprzeć tę dyscyplinę, na razie jednak jest ona na początku długiej drogi. Pływanie w ogóle jest stosunkowo mniej medialną dyscypliną sportu, natomiast nakłady pracy pływaków są takie same, jeśli nie większe niż w sportach zespołowych, że wymiennie przykładowo piłkę nożną czy też koszykówkę. Jeśli program uzyska sponsorów, planuję dofinansowanie sprzętu pływackiego dla wybranych klubów rozpoczynających szkolenie i starty młodych pływaków na wodach otwartych.

Na jakich zasadach będzie finansowany Swim Program?
Prowadzę własną firmę, która od 20 lat zajmuje się nieruchomościami komercyjnymi. Działamy głównie wokół sektorów rynku powierzchni biurowych, rynku powierzchni magazynowych, pozyskiwania i sprzedaży terenów inwestycyjnych, a także zakupu i sprzedaży wynajętych obiektów komercyjnych.

Otóż, jeśli któryś z naszych biznesowych partnerów uzna, że warto w Swim Program uczestniczyć, to jestem w stanie przeznaczyć 10 proc. wynagrodzenia uzyskanego z otrzymanego zlecenia na wsparcie młodych pływaków. Taki partner biznesowy będzie też współdecydował o skierowaniu środków, czyli który z zaproponowanych przez Terra klubów pływackich otrzyma wypracowane fundusze. W zamian mógłbym oferować firmom reklamę na pływackich pomocach, czepkach czy strojach. Mógłbym też ewentualnie zamieścić logo również w czasie przepraw, które będę w przyszłości realizował. Przy czym firmy, uczestnicząc w Swim Program a tym samym wspierając pożyteczne cele, nie ponosiłyby z tego tytułu żadnych kosztów, chyba że same chciałyby dodatkowo dofinansować owe kluby pływackie.

Ma Pan za sobą liczne osiągnięcia w pływaniu na wodach otwartych. Które z wyzwań było najtrudniejsze?
Wszyscy mnie pytają o Kanał La Manche, bo to jest taki Mount Everest pływania na wodach otwartych. Przepływanie Kanału La Manche ma ponad stuletnią tradycję a jego pokonanie włącza do prestiżowego grona. W historii polskiego pływania, Kanał La Manche pokonało tylko 10 osób łącznie ze mną, czyli mniej niż Polaków, którzy weszli na Mount Everest.

I było to dla mnie najtrudniejsze wyzwanie, chociaż płynięcie krótszej, bo liczącej 18,5 km Cieśniny Gibraltarskiej też wymagało wykazania się dużą zaciętością. Bo przepłynięcie dystansu można wytrenować choćby na basenie, ale trzeba mieć psychiczną odporność, aby po dwóch godzinach przebywania w morzu nie zrezygnować i nie wejść do łodzi. Na wodach otwartych musimy zmagać się nie tylko z dystansem, lecz także z niską temperaturą wody, bo w typowym open water dopuszczony jest tylko jeden czepek, standardowy strój kąpielowy i okularki. Już nie wspomnę o prądach morskich, parzących meduzach czy innych „żyjątkach” mórz i oceanów.

Kiedy wpadła Panu do głowy myśl o pływaniu na wodach otwartych?
Historia jest dosyć zabawna. Kiedyś rozmawiałem ze znajomym, który powiedział, że przygotowuje się do przepłynięcia wszerz Jeziora Balaton. Wtedy nie trenowałem. Chodziłem co prawda raz czy dwa razy w miesiącu na basen, ale bardziej aby przepłynąć kilka długości maksymalnie jednak kilometr, może półtora. Pomyślałem, że ten Balaton jest ciekawym wyzwaniem. Do dnia zawodów na Balatonie, w których co roku uczestniczy nawet do 10 tys. osób, zostały jakieś trzy tygodnie. Poszedłem więc następnego dnia na basen i przepłynąłem 1,5 km, drugiego dnia 2 km, a jak przepłynąłem kolejnego dnia cztery, to doszedłem do wniosku, że przepłynę też 5.2 km na Balatonie,. I tak się to zaczęło.

Jakie są generalne zasady tej dyscypliny sportu?
Zasadniczo są dwa rodzaje pływania na wodach otwartych. Pierwszym jest pływanie sportowe profesjonalnych zawodników. To dla tych rozpoczynających starty młodych pływaków chciałem dedykować Terra Swim program. Tu najpopularniejszy dystans wynosi 10 km – konkurencja olimpijska, ale też są wyścigi na 5, 15 i 25 km. Oczywiście kwestia strojów jest uregulowana jak w pływaniu basenowym i tylko w wyjątkowych wypadkach, czyli bardzo niskiej temperatury wody, dopuszczane są stroje neoprenowe.

Drugą kategorią jest pływanie amatorskie, w którym są rozgrywane zawody na krótkich dystansach, najbardziej popularny wynosi 3 km. Takie zawody odbywają się praktycznie co tydzień od czerwca do początku września każdego roku na jeziorach i rzekach także w Polsce.

Bardziej elitarną odmianą amatorskiego pływania są przeprawy, czyli przepłynięcia dłuższych odcinków zazwyczaj 15 km plus między brzegami jezior czy morskimi brzegami. Te przeprawy można porównać do zdobywania górskich szczytów. I tak jak w przypadku gór jest Seven Summits, czyli siedem najwyższych szczytów na poszczególnych kontynentach, tak w pływaniu nazwijmy go „przeprawowym” jest Ocean’s Seven czyli siedem kanałów – cieśnin które należy „zdobyć”, czyli przepłynąć. Tylko kilka osób na świecie do chwili obecnej może pochwalić takim osiągnięciem

Jakie ma Pan plany jeśli chodzi o Pana pływanie?
Owszem, mam plany, ale nie powiem, jakie (śmiech). Chyba wbrew dość powszechnym trendom, zazwyczaj staram się najpierw coś zrobić, a dopiero potem o tym mówić. Jeśli chodzi zaś o moje ogólne plany dotyczące pływania, to na pewno chciałbym przybliżyć pływanie na wodach otwartych szerszej publiczności, stąd też się wziął Terra Swim Program.