Stanówmy prawo transparentnie

Krzysztof Przybył, prezes Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego „Teraz Polska”

Żeby komuś dać, komuś innemu trzeba zabrać – głosi stara prawda. Jej ilustracją może być seria ruchów, które w ostatnich tygodniach wykonują decydenci. Jedną ręką obniżają obciążenia, by zaraz drugą je podwyższyć. Co gorsza, wszystko to tworzy wrażenie chaosu i prowizorki, a nie przemyślanej akcji. A przecież chodzi o nasze, podatników pieniądze – podsumowuje Krzysztof Przybył, prezes Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego „Teraz Polska”.

Weźmy pod lupę jedynie wydarzenia z minionego tygodnia. Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o zerowym PIT dla młodych do 26. roku życia. Projekt bardzo ciekawy i potrzebny. Krytykę, że w ten sposób daje się fory jednej grupie, uważam za absurdalną. Tak, daje się jej przywileje po to, by zatrzymać ją w Polsce. By skłonić przynajmniej część z nich, by budowali swoją karierę zawodową tu, w kraju. Nie wiemy jeszcze, jaki efekt przyniesie ten ruch rządu, w każdy razie należy go ocenić pozytywnie.

Nazajutrz media doniosły, że od przyszłego roku przedsiębiorcy będą płacili około 10% więcej na ZUS. Samozatrudnieni nie od dzisiaj są na celowniku rządu. Zapowiadano już wnikliwe kontrole przedsiębiorców, czy aby jednoosobowa działalność gospodarcza nie jest fikcyjnym etatem. Przebąkiwano nawet o odejściu od liniowego podatku. Pomysły tego rodzaju wsadzą kij w szprychy naszej pędzącej gospodarce. Na razie, chwalić Boga, nie zdecydowano się wcielić ich w życie.

Podwyżka składek na ubezpieczenie społeczne to gest rozpaczy.

To przymusowe opodatkowanie na ratowanie niewydolnego systemu. W Polsce niemal nikt – a samozatrudnieni w szczególności – nie wierzy w godne świadczenia emerytalne z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. I wspomniana podwyżka jest odbierana jako haracz. Tym bardziej, że nie wiąże się ona z istotnymi zmianami w funkcjonowaniu systemu ubezpieczeń społecznych.

Z zamrażarki wyjęto też projekt tzw. matrycy VAT, której procedowanie zawieszono wiosną po protestach związanych z kontrowersyjnymi zapisami. W pierwotnym projekcie zaproponowano podwyżkę z 5% do 23% stawki VAT na napoje z dodatkiem soku i nektary.

Motywowano to troską o zdrowie Polaków – że dzięki takiej zmianie Polacy będą kupowali 100-procentowe soki. To karkołomna argumentacja: równie zasadne jest twierdzenie, że jeśli nałoży się podatek na wieprzowinę, to Polacy przestawią się na jesiotry. Ktoś, kogo stać na soki, kupuje soki bez dodatkowej zachęty. A ludzie z mniej zasobnymi portfelami wybierają nektary czy napoje. Jeśli się przerzucą, to nie na czysty sok, a na tańszy napój bogaty w całą gamę składników sztucznych. Co lepsze, ta prozdrowotna argumentacja nie przeszkodziła Ministerstwu Finansów w propozycji obniżki stawki VAT na chipsy.

Matryca ma być procedowana jeszcze w lipcu. Ponoć w zmienionym kształcie. Szkoda, że tych zmian rząd nie ujawnia. Nie ma więc pola do publicznej dyskusji, ale jest za to pole do domysłów, iż kontrowersyjne zapisy pozostały. Regulacje podatkowe nie powinny być uchwalane na chybcika, bez dyskusji. Chociażby z szacunku dla podatnika.

I tego najbardziej mi brakuje: dyskusji. Rzetelnego argumentowania propozycji i uczciwej wymiany poglądów. Nie dotyczy to zresztą jedynie ustaw podatkowych, bo proces tzw. konsultacji społecznych w licznych przypadkach jest parodią. Ot, dane ministerstwo zbiera opinie, publikuje je – bo musi – na swoich stronach Rządowe Centrum Legislacji. Często na przekazanie opinii tyczących się skomplikowanych projektów jest bardzo mało czasu. I, z reguły, opinie te nie są brane pod uwagę.

Mówiąc o transparentności życia publicznego, przede wszystkim myślimy o jawności zarobków i oświadczeń majątkowych urzędników i polityków. Tymczasem proces stanowienia prawa, uwzględniający opinię różnych środowisk, jest jednym z najistotniejszych elementów transparentności demokratycznego państwa. Pamiętajcie o tym, drodzy politycy!

Źródło: https://natemat.pl/blogi/krzysztofprzybyl/277425,stanowmy-prawo-transparentnie