Sprawa ks. Jacka Stryczka uderza w organizacje dobroczynne i w CSR

Zarzuty wobec ks. Jacka Stryczka są poważne, ale niezależnie od tego, czy się potwierdzą, organizacje dobroczynne oraz eksperci CSR powinni z tej sprawy wyciągnąć daleko idące wnioski – podsumowuje Bogusław Mazur, sekretarz redakcji RaportCSR.pl.

Przypomnijmy, że ks. Jacek Stryczek jest jednym z założycieli Stowarzyszenia Wiosna, które realizuje takie projekty jak „Szlachetna Paczka” i „Akademia Przyszłości”. Od 2001 r. był prezesem zarządu Stowarzyszenia. On sam się przedstawiał jako „duszpasterz akademicki, duszpasterz ludzi biznesu (…). Znany z nowatorskich pomysłów ewangelizacyjnych, PR-owiec, promotor CSR. Ks. Jacek Stryczek od lat wychowuje i uczy mądrze pomagać innym kolejne pokolenia młodych duchem ludzi”.

20 września w reportażu Janusza Schwertnera, dziennikarza portalu Onet.pl, ks. Stryczek został oskarżony przez 21 byłych i obecnych pracowników Stowarzyszenia Wiosna o stosowanie mobbingu. Rozmówcy opisali m.in. jak duchowny miał wypytywać podwładnych o życie prywatne i wykorzystywać potem te informacje, krzyczeć i grozić im, niestosownie komentować wygląd kobiet. Wskutek tych działań pracownicy mieli mieć poważne problemy psychiczne. Wszystko miało dziać się w latach od 2011 do 2018.

Ksiądz zaprzeczył oskarżeniom o mobbing a dziennikarzowi portalu Onet.pl zarzucił stronniczość. Ubrany w koszulkę z podobiznami aktorów grających w filmie „Kler” zdawał się sugerować, że artykuł portalu ma związek z premierą filmu. Zarazem jednak oddał się do dyspozycji walnego zgromadzenia Stowarzyszenia Wiosna.

Krakowska kuria zareagowała błyskawicznie i w dniu publikacji reportażu oznajmiła, że zarzuty pod adresem ks. Jacka Stryczka i Stowarzyszenia „Wiosna” zawarte w reportażu są bardzo poważne. „Ks. Stryczek został poproszony o szczegółowe odniesienie się do oskarżeń” – brzmi przesłany KAI komunikat kanclerza kurii metropolitalnej krakowskiej ks. Tomasza Szopy. Medialne doniesienia o mobbingu w Stowarzyszeniu Wiosna sprawdza Prokuratura Rejonowa Kraków Śródmieście-Zachód.

Nie można przesądzać o winie ks. Jacka Stryczka, jest to sprawa prokuratury i ewentualnie sądów. Pozostawmy też kwestię moralności duchownego, o ile zarzuty Onet.pl (co ciekawe, portal ten jest patronem medialnym „Szlachetnej Paczki”) się potwierdzą. Jeśli tak się stanie, to wystarczy przytoczyć cytat: „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Wy sami nie wchodzicie i nie pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą” (Mt 23,13).

Jednak niezależnie od rozstrzygnięć formalnych, przed organizacjami dobroczynnymi, przed stowarzyszeniami pomocowymi i fundacjami, jak też przed środowiskiem ekspertów CSR stoi poważne wyzwanie. Ks. Stryczek jawił się jako propagator CSR i gospodarki wolnorynkowej, był twarzą „Szlachetnej Paczki”, wygłaszał kazania dla ludzi biznesu a jego inicjatywę poparło sporo naprawdę poważnych, dużych firm. Tymczasem sygnały o tym, że w „Szlachetnej Paczce” źle się dzieje, że relacje międzyludzkie są fatalne czy wręcz skandaliczne, dobiegały dużo wcześniej.

I co? I nic. Nic się nie działo. Oczywiście trudno wymagać od firm aby prowadziły drobiazgowe śledztwa, jednak dotarcie do osób skarżących się na mobbing w organizacji korzystającej z działań pomocowych naprawdę nie wymaga aż tak wiele trudu. Zdemaskowanie „wilka w owczej skórze” czasem jest łatwiejsze niż się wydaje. A przecież chodzi też o autorytet firmy.

Problem jest jednak szerszy niż sprawa ks. Stryczka. Bo nie można wykluczyć, że są też firmy szczycące się projektami CSR, w których to firmach ten czy ów dyrektor albo prezes mający psychopatyczną osobowość z sadystyczną satysfakcją „zarządza strachem”, doprowadzając pracowników do utraty zdrowia. I co się dzieje? Nic. Jesteśmy świetni i społecznie odpowiedzialni.

Odpowiedzią na takie zagrożenia mogłoby być powołanie np. Komisji Etyki Organizacji Dobroczynnych i ds. CSR. W jej skład powinni wejść przedstawiciele organizacji zajmujących się CSR i dobroczynnością (np. organizacji Ashoka), eksperci cieszący się niekwestionowanym autorytetem czy przedstawiciele takich portali, jak choćby raportcsr.pl. Zbierając sygnały o wszelkich nieprawidłowościach występujących czy to w firmach czy wśród organizacji pomocowych, mogliby prosić o wyjaśnienia, docierać do osób skarżących się na mobbing, a w skrajnych przypadkach nagłaśniać skandaliczne sprawy.

Bez podjęcia takich działań będzie zyskiwać popularność opinia, że CSR i dobroczynność są marketingowymi chwytami dla naiwnych,. Bo nie ma się co łudzić, naganne praktyki prędzej czy później wypłyną na wierzch. „Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajemnego, co by się nie stało wiadome. Dlatego wszystko, co powiedzieliście w mroku, w świetle będzie słyszane, a coście w izbie szeptali do ucha, głosić będą na dachach” (Łk 12:2-3).

Bogusław Mazur