PZU tyłem do klienta

Podziwiam brak zainteresowania moimi skromnymi zasobami finansowymi przez PZU. Naprawdę to majstersztyk -podsumowuje Juliusz Bolek, Przewodniczący Rady Dyrektorów Instytutu Biznesu.


Kiedyś niedaleko mojego domu był tzw. II Odział PZU, które wtedy nazywało się jeszcze Powszechny Zakład Ubezpieczeń. Co chciałem tam, lub musiałem (ubezpieczenia obowiązkowe) załatwić, to robiłem. Za „komuny” stale kłębiły się w placówce dzikie kolejki, a urzędnicy byli prawie tak ważni jak powiatowi pierwsi sekretarze. Potem czasy się zmieniły. Pojawili się mili i kompetentni doradcy, którzy nawet często się uśmiechali i byli życzliwi.

Czasy jednak nadal się zmieniają, historyczne logo, najstarszej polskiej firmy ubezpieczeniowej zastąpił anonimowy, pozbawiony tożsamości, guzik, jak czas pokazał „guzik z pętelką”, ale o tym za chwilę. W ramach nowoczesności Oddział zamknięto, budynek sprzedano. Wzrost wydajności, oszczędności, efektywności, synergii postępuje….. No i już nie było gdzie realizować swoich potrzeb ubezpieczeniowych. Na szczęście od 30 lat te fundamentalne, zaspokaja ta sama agentka ubezpieczeniowa, która zjawia się, zawsze, niczym Batman czy Superman, kiedy potrzebuję, nawet jeśli cała transakcja opiewa na 20 złotych. Cóż, ona jeszcze wie, co oznacza slogan „klient nasz Pan”. Korzystając z okazji pięknie Pani za to dziękuję.

Jednak są takie sprawy, że nie może ich rozwiązać agent ubezpieczeniowy, nawet taki, który teraz chodzi już wyposażony w tablet. Dlatego odwiedziłem nową placówkę PZU, która jednak nie okazała się oddziałem, choć lokal był oznakowany po zęby w logo ubezpieczyciela, tylko czym stowarzyszonym, dlatego uprzejmy Pan nie był w stanie odpowiedzieć mi na pytanie czym różni się IKZE (Indywidualne Konto Zabezpieczenia Emerytalnego) od IKE (Indywidualnego Konta Emerytalnego) i „Pogodnej Jesieni” (grupowe ubezpieczenie emerytalne). Był jednak wyposażony w telefon i sprawie połączył mnie z infolinią. Tam jednak też moja ciekawość została zaspokojona tylko częściowo, albowiem bardzo miła Pani znała się tylko na IKZE i IKE, natomiast w celu uzyskania wiedzy na temat „Pogodnej Jesieni” należało się połączyć już z inną infolinią…. Cóż, okazało się, że, na interesujące tematy, wiedziałem więcej niż fachowcy na infoliniach, więc rozmowy mnie nie usatysfakcjonowały. Uprzejmy Pan wyjaśnił mi, że oni nie są zorientowani, bo nikt się o te produkty nie pyta. Cóż, jak się okazuje gdyby klienci się pytali, tak jak ja, byliby równie zniechęceni, do wykupienia usług.

Wracając do guzika. Teoretycznie nowe logo PZU mogłoby się kojarzyć z funkcjonalnym przyciskiem a nie „guzikiem z pętelką”. Jednak od lat panuje przekonanie, że największa firma ubezpieczeniowa nie jest zainteresowana nowymi klientami, i że w ogóle są oni tylko zbędnym balastem. Co roku, podczas zawierania nowych polis w PZU zaznaczam, że zezwalam na przesyłanie mi ofert marketingowych i handlowych i nigdy od 20 lat żadnej oferty od ubezpieczyciela się nie doczekałem. To oczywiście dowód pośredni. Teraz Ubezpieczyciel kupił sobie bank, ale naiwny byłby ten kto sądziłby, że Zakład będzie korzystał z usług własnego banku. Po co? Lepiej korzystać z usług Citi handlowego. Lepiej żeby konkurencja zarabiała! PZU jest spółką, której aktywa to ponad 50 miliardów złotych, to wystarcza nie tylko na utrzymywanie całej infrastruktury, a nawet wypłatę dewidendy akcjonariuszom. Klienci jawią się w Zakładzie jako zbędny koszt…..

Każdy ma prawo prowadzić swój biznes jak chce. Jednak PZU nie jest zupełnie prywatnym przedsięwzięciem. Większościowym akcjonariuszem jest Skarb Państwa, co oznacza, że to w jakimś ułamku to również moje przedsiębiorstwo i bardzo mi się nie podoba jak jest ono prowadzone.

Źródło: http://blogi.polskatimes.pl/zyskiistraty/2016/12/31/pzu-tylem-do-klienta/