Nakaz zakazów

To jakaś epidemia, ogarniająca nie tylko Polskę. Nakazy i zakazy stały się niemal imperatywem dla rządzących. O zakazie handlu w niedzielę powiedziano już wszystko. Użyto wszelkich argumentów: społecznych, religijnych, ekonomicznych, moralnych itp. Nie wiadomo jaki ostateczny kształt przyjmie ustawa i średnio mnie to obchodzi. Poradzimy sobie – przekonuje w swoim najnowszym wpisie na blogu Jerzy Wysocki.

 

Głęboka komuna. Alkohol dostępny dopiero od 13.00. Żadnych tam sklepów nocnych, stacji benzynowych. Dramat nie mniejszy niż dyktatura. Zdarzało się, że na imprezie flaszki opróżnione a to dopiera 2 w nocy. Warszawskie adresy: Ząbkowska, plac Zbawiciela (nomen omen) – sukces zakupowy zapewniony. Ale zakaz był.

Samolot z odległego kraju. Winko podają uprzejmie… do czasu międzylądowania w Katowicach. – Teraz już nie mogę, bo jesteśmy na rejsie krajowym – kategorycznie stwierdza stewardesa. No to następnym razem już wiadomo: trzeba zgromadzić zapasy do czasu zetknięcia z polską ziemią obłudy. Podobnie pociągi. Kiedyś Warszawa – Berlin przez Poznań; piwo ok. Pociąg tylko do Poznania, tylko dla abstynentów. Na szczęście korytarzem krążył pan z okrzykiem: piwo! zimne piwo! piwo!. Ale zakaz był.

Madryt. Czasy współczesne. Obok hotelu mam sklep całodobowy. Na półkach, pełen asortyment produktów żywnościowych i galeria win. Zjawiam się około północy w celu zakupienia flaszki. Nie mogę, alkohol do 23.00 – wyjaśnia mi kasjer. Widząc moją determinację, i rozumiejący potrzeby ludzkie kasjer objaśnia. Kup pan batonika, zapłać też za tę flaszkę, będzie ok. Robię co mówi, nie znam tutejszych obyczajów ale ryzyko małe a potrzeba flaszki spora. Kasjer pokazuje mi drzwi wyjściowe i tam mam poczekać. Po chwili zjawia się z flaszką w brązowej, papierowej torbie. Daje mu 2 euro za usługę i żegnam słowami: see you tomorow night. Ale zakaz był.

Koniec pijackich przypowieści. Wróćmy do handlu w niedzielę. Drodzy związkowcy i parlamentarzyści. Uchwalajcie sobie co chcecie. Sieciom handlowym, objętym zakazem,  podpowiadam:

  • Postawcie dystrybutor paliwa przed sklepem. Będziecie stacją benzynową z handlowym zapleczem. A to dozwolone.
  • Wstawcie ekrany i wyświetlajcie film, najlepiej serial „Gang Olsena”. Będziecie kinem.
  • Wstawcie dwa stoliki i kartę menu. Będziecie restauracją.
  • Powieście kilka obrazów. Będziecie galerią sztuki, muzeum nawet.
  • Niech w kącie, przy wyrobach mięsnych, ktoś gra na skrzypcach. Sala koncertowa.
  • Niech na zapleczu czuwa lekarz. Placówka medyczna.
  • Dajcie kasjerom 1/1000  promila udziałów lub akcji w firmie. Pracować będzie właściciel (no może mocno mniejszościowy). Ale to prawem dozwolone.
  • Liczę na dalsze państwa pomysły.

Nie wpisałem rekomendacji: postawcie konfesjonał, to będzie kościół.  Celem nie jest obrażanie uczuć religijnych, lecz prosta refleksja liberała. Po co coś zmieniać, jak dobrze działa ? Po co zakazywać i nakazywać ? „Damy radę”- zgodnie z wyborczym hasłem Pani Premier. Patrz wyżej jak.

Źródło: http://wei.org.pl/blogi-wpis/run,nakaz-zakazow,page,1,article,2833.html