Krzysztof Przybył: Dokąd zmierzamy…

Krzysztof Przybył, prezes Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego „Teraz Polska”

Wielka polityka to tylko zdrowy rozsądek zastosowany do wielkich rzeczy, jak powiedział Napoleon. Badania opinii publicznej od lat pokazują, że niezależnie od zmieniających się partyjnych preferencji Polaków, jedno pozostaje niezmienne: bardzo pejoratywna ocena klasy politycznej, przekładająca się na ocenę instytucji przedstawicielskich. Sejm i Senat cieszą się uznaniem mniej, niż jednej czwartej społeczeństwa. W eurowyborach wiele osób głosowało na złość politykom mainstreamu, a nie za taką czy inną wizją Unii Europejskiej. Afera taśmowa to niewątpliwie triumf tych, którzy chcą pokazać, że polityka jest brudna. Czy na tej negacji można w ogóle coś budować? – zastanawia się Krzysztof Przybył, prezes Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego „Teraz Polska”.

Garść danych – tegoroczne badanie CBOS dotyczące zaufania Polaków w relacjach międzyludzkich. „Dość duże zaufanie Polaków w sferze prywatnej nie znajduje odzwierciedlenia w relacjach z osobami spoza najbliższego otoczenia. Od 2012 roku dość znacząco wzrósł odsetek osób, niemających zaufania do nieznajomych spotykanych w różnych sytuacjach życiowych” – czytamy w raporcie z badania. W ostatnich dwóch latach z 19 do 25% wzrosła liczba osób, deklarujących najwyższy stopień ostrożności w kontaktach z innymi. Nie jesteśmy otwarci, z góry zakładamy, że kontakty mogą rodzić problemy. Jak się ma taka postawa do wizerunku Polski, którego w większości byśmy sobie życzyli – kraju nowoczesnego, otwartego, ciepłego i przyjaznego? A przecież my sami tworzymy sposób w jaki postrzegają nas inny, nie specjaliści od PR.

Upublicznione taśmy są interpretowane w zależności od politycznych sympatii. Dla jednych to burza w szklance wody, dla innych jedna z największych afer Trzeciej Rzeczypospolitej. Warto jednak, niezależnie od preferencji politycznych, zwrócić uwagę na słowa premiera: to przekroczenie kolejnej granicy, jeszcze nigdy dotąd nie nagrywano osób publicznych w sytuacjach, nazwijmy to, półprywatnych. Trudno chyba wyobrazić sobie, co może być dalej, jaka jest następna granica do przekroczenia…

Polityka ma swoje wilcze prawa i nie oczekujmy, że opozycja będzie mówiła z rządem jednym tonem. Ale warto, by wszyscy politycy zastanowili się, jakie będą konsekwencje afery z podsłuchami dla więzi między nimi a Polakami. Czy chcą, by ich ocena była jeszcze bardziej surowa?

Pamiętajmy również o możliwych konsekwencjach dla polskiej gospodarki. Myślę tu m.in. o zaufaniu zagranicznych inwestorów. Odpowiedzmy sobie sami, czy chętnie inwestuje się w kraju, gdzie czołowi urzędnicy okazują się bezradni w starciu z anonimowymi podsłuchującymi? Gdzie „pluskwa” staje się bronią w załatwianiu interesów politycznych, osobistych i biznesowych? Zapewne polityka za granicą nie jest bardziej kryształowa, niż u nas. My jednak dopiero umacniamy stabilność, zbudowaną z wielkim wysiłkiem po 1989 roku. Z jakim obciążeniem chcemy wchodzić w kolejne ćwierćwiecze?

Źródło: http://krzysztofprzybyl.natemat.pl/107187,dokad-zmierzamy