Giełdowy Nowy Rok – z nadzieją

Krzysztof Przybył, prezes Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego „Teraz Polska”

W Nowy Rok warto wejść z optymizmem – a skoro ostatnio na tym blogu było może trochę za dużo narzekania, to teraz będzie coś napawającego nadzieją. Wiele wskazuje na to, że ten rok może definitywnie zakończyć czarną passę na warszawskiej giełdzie. Oczywiście, by odbudować straty, potrzeba będzie długiego czasu, jednak sukcesem będzie już samo utrzymanie trendu wzrostowego. Co naturalnie zależy od kilku czynników, zarówno wewnętrznych, jak i międzynarodowych – podsumowuje Krzysztof Przybył, prezes Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego „Teraz Polska”.

Na początek niezbędne wyjaśnienie. Opozycja (takie jej wilcze prawo) podkreśla, że wyniki Giełdy Papierów Wartościowych są dowodem na fatalną politykę rządu PiS. Cóż, poważnie bym się zastanowił przed sięgnięciem po taki argument. Spójrzmy na wyniki WIG20 z ostatnich lat. Bessa rozpoczęła się w 2013 roku, kiedy to ten indeks stracił 7%. W kolejnym roku znowu odnotowano spadek, tym razem mniejszy, o 3,5%, aż w końcu w roku 2015 nastąpił ogromny spadek o 19,7%. De facto zatem przez większą część drugiej kadencji rządów poprzedniej koalicji WIG20 tracił. W roku minionym odbił zaś o 4,8% i naprawdę niewiele brakuje mu do przebicia psychologicznej bariery 2000 punktów. Nie oznacza to, że spadki to wina tamtego rządu, a małe odbicie – obecnego. Pokazuje jedynie, że proste jak konstrukcja cepa wiązanie polityki z giełdą to droga donikąd. Oczywiście, polityka, a zwłaszcza gospodarcza, ma wielki wpływ na to, co dzieje się na parkiecie, ale nie wyłączny. Inwestorzy, Szanowni Państwo, są bystrzejsi, niż zdaje się niejednemu politykowi.

Było wyjaśnienie, teraz czas na porcję optymizmu. Wedle ostrożnych ocen analityków, WIG20 sięgnie w tym roku po 2200 punktów. Na razie niestety nie może sięgnąć symbolicznych 2000, ale wszak rok ma 365 dni, a tekst powstał na samym jego początku… Oczywiście, można powspominać rok 2007, kiedy to indeks największych spółek przebijał 3900 punktów, lecz nie wróci to szybko. Giełda ma za sobą, bodaj najgorsze w jej historii trzy lata, teraz powoli, ale systematycznie wydobywa się z przepaści. Nie liczmy na cuda.

Ten optymizm musi być warunkowany wieloma czynnikami.
Nie można bagatelizować wpływu ratingów dla Polski. Zgoda, agencje ratingowe mają na koncie niejeden skandal, a ich oceny bywają bez żenady uzasadniane politycznie, lecz nie liczy się to, czy nam się podobają, lecz to, czy patrzą na nie inwestorzy. A patrzą. Małemu plusowi, z jakim WIG20 skończył ubiegły rok, z pewnością pomogło to, że seria złych ratingów z początku roku już się nie powtórzyła.

Rząd w Nowy Rok wszedł z wieloma obietnicami dla przedsiębiorców. Część z nich przybrała nawet formę konkretnych rozwiązań prawnych. Zawsze byłem zdania, że paragrafy to jedno, a praktyka – to drugie. I najbliższe miesiące pokażą, czy faktycznie zniknie wiele problemów w relacjach biznesu z administracją, a inwestowanie będzie łatwiejsze. To również znajdzie odzwierciedlenie w WIG-u. Na pewno też dobrą decyzją była rezygnacja z niejasnej, a jakże groźnej dla przedsiębiorców koncepcji „jednolitej daniny”, pod której płaszczykiem chyba nie bez podstaw obawiano się podwyżki podatków.

No i wreszcie to, co wokół nas. Sytuacja międzynarodowa rozwija się w sposób, który powoduje, że zamiast wiarygodnych prognoz można tylko snuć przypuszczenia. Taka niepewność zawsze szkodzi gospodarce. A choć, paradoksalnie, Polska, z większościowym rządem i wewnętrznym spokojem, bez problemu migracji i terroryzmu należy dzisiaj do najbardziej stabilnych krajów kontynentu, to mamy jedynie ograniczony wpływ na to, co dzieje się za naszymi granicami. A jeśli wpływ mieć możemy, to na pewno na wyprowadzenie naszych relacji z Brukselą z epoki lodowcowej w nieco cieplejsze klimaty. Pytanie, czy i my, i Bruksela jesteśmy do tego gotowi?

Zawsze lepiej być optymistą. Bądźmy więc optymistami i wierzmy, że i ten rok Giełda zakończy na plusie.

Źródło: http://krzysztofprzybyl.natemat.pl/198699,gieldowy-nowy-rok-z-nadzieja