CSR raczkuje, ale to już coś!

Cały świat podziwia ją w roli śpiewaczki operowej, ale Alicja Węgorzewska nie ogranicza się tylko do roli artystki. Prowadzi też fundację Startsmart, która zajmuje się świadomą i szeroko pojętą edukacją dzieci oraz rozwijaniem ich potencjałów językowych i artystycznych. Fundacja prowadzi też żłobek i przedszkole „Aniołowo”, funduje stypendia i dofinansowuje czesne w tej placówce. W ramach swoich działań realizuje też szereg inicjatyw związanych z profilaktyką zdrowotną.
Jaka duża, Pani zdaniem, jest świadomość polskich przedsiębiorców, jeśli chodzi o działania związane ze społeczną odpowiedzialnością biznesu?

Każda poważna firma ma wpisaną w swoją polityką podobną działalność. Wydaje się, że im większa firma, tym więcej powinna z siebie dawać. Warto zwrócić uwagę na mecenat sztuki na świecie – żadna sztuka nie żyje już z samych biletów, szczególnie jeśli myślimy o tzw. wysokiej, ambitnej kulturze, która niesie ze sobą przesłanie i wartości edukacyjne.

W Polsce świadomość tego, jak ważna jest społeczna odpowiedzialność biznesu, jest jeszcze mała. Można powiedzieć, że dopiero raczkuje, ale to już coś, i z tego się bardzo cieszę.

Występuje Pani w wielu miejscach na świecie, jak przez ten pryzmat postrzega Pani działania CSR skupione na wsparciu kultury?

W przypadku kulturalnych inicjatyw na świecie mamy do czynienie z listą mecenasów sztuki, zarówno jeśli chodzi o wsparcie osób prywatnych czy firm. Ta tzw. loża obejmuje nawet sto nazwisk i firm. W Polsce, z reguły, takie inicjatywy są wspierane głównie przez spółki skarbu państwa, które są zobowiązane do tego wewnętrzną polityką CSR. To tzw. sponsorzy strategiczni dużych projektów kulturalnych, np. LOTOS, który wspiera Operę Bałtycką. Ale to są dwie, góra trzy „nazwy”, a nie kilkadziesiąt.
Dlaczego polskie firmy nie prowadzą na szeroką skalę takich działań, mimo, że na zachodzie jest to standard?

Okres, w którym nasz kraj przechodził transformacji był od początku nastawiony przede wszystkim na maksymalizację zysków finansowych. Kwestia wizerunku była sprawą drugoplanową. Poza tym, w przypadku kultury, największe marki, a co za tym idzie: pieniądze, pokazują się przy tzw. kulturze masowej, popularnej. Jednak ta forma kultury, w każdym kraju, finansowo broni się sama.

Prowadzi Pani fundację Startsmart, czym zajmuje się fundacja, jakie są Pani doświadczenia jeśli chodzi o pozyskiwanie partnerów czy sponsorów?

Fundacja działa już ósmy rok. Mamy więc duże doświadczenie i spory dorobek, jeśli chodzi o projekty kulturalne i festiwalowe. Prowadzimy też działania związane ze świadomą edukacją dziecka, już od etapu żłobkowo-przedszkolnego. Obok samej edukacji fundacja zwraca też uwagę na takie problemy jak schorzenie u najmłodszych. Zapoczątkowaliśmy wydarzenie o nazwie „Dni Autyzmu” zorganizowane na warszawskim Ursynowie. Do tej pory miały miejsce już dwie edycja. Na tym przykładzie muszę przyznać, że często o wiele łatwiej udaję się pozyskać wsparcie medialne, a przy okazji festiwali wsparcie organów kultury, niż prywatnych sponsorów.

Niestety, jest najczęściej jest tak, że jeśli ktoś chce już wydać duże pieniądze, to woli przekazać je na spektakularne projekty, nie zaś na małe, lokalne wydarzenia. Myślę, że to zwykła kalkulacja opłacalności, związana z promocją własnego wizerunku. Czyli ile można zainwestować i osiągnąć.

Ciekawym przypadkiem był festiwal im. Jana Kiepury organizowany w Krynicu-Zdroju. Sponsorzy zainteresowali się wydarzeniem dopiero wtedy, kiedy udało mi się zorganizować wozy telewizyjne, które prowadziły transmisję festiwalu „na żywo”. Niestety, tu nie chodziło o wydźwięk kulturalny festiwalu, ale po prostu o transmisję…

W ramach swoich działań realizujecie też szereg inicjatyw związanych z profilaktyką zdrowotną
W codziennej pracy fundacji prowadzimy dla dzieci terapie, absolutnie bezpłatne, które finansujemy z własnych środków i wsparcia, który otrzymujemy od partnerów. Wciąż nie są to jednak sponsorzy prywatni. Szczególny wpływ kładziemy też na tzw. arteterapie i muzykoterapie, co ma duży wpływ na poprawny rozwój dziecka.
W zeszłym roku zorganizowaliśmy trzydniowy festiwal „Otwieramy drzwi do świata muzyki”. Obok elementów muzyko i art terapii, zaproponowaliśmy też wykonanie podstawowych badań takich jak EKG serca, ciśnienie czy poziom cukru. Ponadto prowadziliśmy też badania dla seniorów, które cieszyły się ogromnym zainteresowaniem. Każdego dnia odwiedzało nas ponad 800 osób, co daje prawie 2,5 tys. uczestników w trakcie całego festiwalu!

Czy taka forma działań CSR jest ważna, czy jest to po prostu jakiś drugoplanowy element odpowiedzialności firm?

Tak, to bardzo ważny element działań związanych z odpowiedzialnością społeczną. Trzeba uświadamiać ludzi, żeby sami dążyli do kontroli nad swoim zdrowiem. Należy też zwrócić uwagę na to, ile schorzeń i chorób bierze się wyłącznie z tego, że nie mamy świadomości jak ważna jest profilaktyka zdrowotna, np. wystarczy czasami tylko kontrolować ciśnienie krwi, żeby nie doprowadzić do wylewu.

Nasza fundacja nie prowadzi działalności medycznej, ale jeśli ktoś zainteresował się np. muzykoterapią, to warto przy okazji zachęcić go do wykonania podstawowych badań, które oczywiście trzeba zapewnić przy organizacji różnego rodzaju wydarzeniach. Każdy taki przebadany pacjent, to nasz sukces, z którego jesteśmy dumni.