Cena wartości

Na blogu „Zyski i Straty” powinny pojawiać się moje teksty. Jednak wcale tak nie musi być i właśnie tak się nie dzieje. Dziś proszę o przeczytanie pewnej anonimowej przypowieści, którą znalazłem w sieci – zaprasza Juliusz Bolek, Przewodniczący Rady Dyrektorów Instytutu Biznesu.

 

Zapytała go: „Po ile sprzedajesz jajka?”
Stary sprzedawca odpowiedział: „Po 50 groszy za jajko, proszę pani.”
Powiedziała do niego: „Wezmę 6 jajek za 2,50 – albo sobie pójdę.”
Stary sprzedawca odpowiedział: „Weź je po cenie, jaką chcesz. Być może, to dobry początek, ponieważ nie byłem w stanie sprzedać nawet jednego jajka dzisiaj.”

Wzięła jajka i odeszła, czując, że wygrała. Wsiadła do swojego eleganckiego samochodu i poszła do eleganckiej restauracji ze swoją przyjaciółką. Tam, ona i jej przyjaciel, zamówili, co im się podobało. Zjedli trochę i zostawili dużo z tego, co zamówili. Potem poszła zapłacić. Rachunek wyniósł 140 zł. Dała 150 zł i poprosiła właściciela restauracji o zatrzymanie reszty.

Ten incydent mógł być całkiem normalny dla właściciela, ale bardzo bolesny dla biednego sprzedawcy jajek. Chodzi o to, że dlaczego zawsze pokazujemy, że mamy moc, kiedy kupujemy od potrzebujących?! I dlaczego jesteśmy hojni dla tych, którzy nawet nie potrzebują naszej hojności?

Kiedyś czytałem gdzieś: Mój ojciec kupował proste rzeczy od biednych ludzi po wysokich cenach, mimo, że ich nie potrzebował. Czasami nawet płacił za nie ekstra. Martwiłem się tym aktem i zapytałem go dlaczego on to robi?
Wtedy mój ojciec odpowiedział: „to jest miłosierdzie pełne GODności, moje dziecko”.

Wiem, że większość z Was nie zechce podzielić się tą wiadomością, lecz jeśli czujesz, że ludzie muszą to zobaczyć, to przekaż dalej tę wiadomość tak jak ja.

Juliusz Bolek „Zyski i straty”