Andrzej Arendarski: Sukces jest dziełem jednostek

Na temat osiągnięć polskiej medycyny Polskatimes.pl rozmawiał z Andrzejem Arendarskim, prezesem Krajowej Izby Gospodarczej.

 

Film o profesorze Zbigniewie Relidze, który zbiera zasłużone laury, przypomina nam, że polska medycyna to nie tylko kolejki do zabiegów i niedofinansowane placówki. Czy nie jest tak, że świadomość naszych osiągnięć w medycynie jest bardzo mała? Przecież profesor Religa i jego centrum to nie jedyna sława i nie jedyna polska placówka, która cieszy się międzynarodową renomą.

To naturalne, że każdy dostrzega przede wszystkim problemy, z którymi musi się na co dzień borykać. Bolączki związane z dostępem do publicznej opieki zdrowotnej nie są – choć to słabe pocieszenie – polską specjalnością. Trzeba nie tylko przypominać, kim był profesor Religa. Trzeba przede wszystkim uświadamiać, jaki był jego wkład w kształtowanie pozytywnego wizerunku Polski i polskiej medycyny na świecie. A był olbrzymi. Żaden rządowy program promocyjny nie zrobi tyle dla przełamywania stereotypów odnoszących się do naszego kraju, co osiągnięcia wybitnych Polaków. Zaś te osiągnięcia, które ratują zdrowie i życie ludzkie, mają pierwszorzędne znaczenie, bo są powszechnie doceniane.

A co może być taką „medyczną marką promocyjną” obecnie?

Jest co najmniej kilka placówek, które zasługują na to miano. I nie jest przypadkiem, że wszystkie one są „dziećmi” wybitnych lekarzy. Nowoczesna, nastawiona na rozwój i badania placówka medyczna to nie urząd, który można odgórnie zorganizować. Jej zaczynem jest zespół ludzki, który ktoś musi zebrać, ktoś musi nim pokierować. Jeśli miałbym wskazać trzy takie placówki – a, jak podkreślam, jest ich więcej – to wspomniałbym o Centrum Onkologii w Bydgoszczy, kierowanym przez długie lata przez prof. Zbigniewa Pawłowicza, Instytucie Kardiologii w Aninie kierowanym przez prof. Witolda Rużyłło oraz o Światowym Centrum Słuchu w podwarszawskich Kajetanach. Ta ostatnia placówka została stworzona od podstaw przez profesora Henryka Skarżyńskiego, jednego z najbardziej cenionych dziś na świecie polskich specjalistów. Z kolei aniński Instytut może poszczycić się świetnymi wynikami w zakresie rehabilitacji i technik nieinwazyjnych.

Osiągnięcia placówek i ich twórców nie zawsze idą w parze z pochwałami. Senatorowi Pawłowiczowi zarzucano m.in. kupno zbyt drogich urządzeń, a Centrum Słuchu – wybór nie tych dostawców sprzętu, którzy na to liczyli…

Media mają prawo pytać o wszystko, a publiczne placówki oczywiście powinny wyjaśniać wątpliwości. Nierzadko zdarza się jednak, że takie historie mają drugie dno. Nigdy nie wiadomo, co dokładnie stoi za taką krytyką – czy próba dotarcia do prawdy, czy też zwykła ludzka zawiść, bądź interes konkurencyjnych grup, którym działania tych wybitnych jednostek krzyżują jakieś plany biznesowe. Z tego, co wiem, senator Pawłowicz musiał tłumaczyć na pozór oczywistą sprawę, że za unikalny, nowoczesny sprzęt płaci się sporo, jednak korzyści, jaką jest ratowanie życia, nie sposób przeliczyć na żadne pieniądze. Powinniśmy dbać o przejrzystość, lecz zostawmy też pole działania wybitnym specjalistom, którzy mogą się poszczycić nieprzeciętnymi osiągnięciami i wiedzą doskonale, jaki sprzęt jest optymalny.

I w biznesie, i w medycynie sukces jest dziełem jednostek?

Sukces zawsze jest dziełem jednostek, nawet jeśli te jednostki działają w zespole. Nie ma tu zresztą sprzeczności, bo nawet największy wizjoner biznesu i największy talent medyczny nie da sobie rady bez zaufanego, profesjonalnego zespołu, który sam dobierze. Zresztą osoba kierująca poważną placówką medyczną musi być także dobrym menadżerem. Jak to się często mówi: w biznesie i nauce na demokrację nie ma miejsca. To są dziedziny, w których najistotniejszą rolę odgrywa lider. I on musi decydować.
Źródło: http://www.polskatimes.pl/artykul/3618034,andrzej-arendarski-sukces-jest-dzielem-jednostek,id,t.html